Logo SstarWines Jak czytac etykiete Chile
I Like New York in June Anselmi San Vincenzo 2007
Veneto IGT
Włochy
Garganega 80%
Chardonnay 15%
Trebbiano 5%
Cena: 60
Alk: 13,00%
Kolor: b
Nr 3724
www
Legenda (ocena):
8 - wybitnie, prawdziwe arcydzieło
7 - bardzo dobre, wino z dużą klasą
6 - dobre, interesujące
5 - całkiem niezłe, przyzwoite
4 - słabe
Brak gwiazdki
3 - omijać z daleka, wino z wyraźnymi wadami

Inne od Anselmi San Vincenzo:

sstar&let (2009-01-26) Ocena: 6
Po kilku latach walki z systemem, w końcu Roberto Anselmi z niego (czyli DOC Soave) zrezygnował i butelkuje swe butelki jako zwykłe IGT. Dla jakości wina nie ma to dużej różnicy, jest ono po prostu dobre. Raczej nie chodziło o to aby dorzucić trochę Chardonnay bo i w ramach apelacji Soave można to już czynić. Aromaty ciągle nieco beczkowe: mleko i sezam oparte na dymno-mineralnej nucie. W smaku wyraziste, z dobrym owocem w ustach i ziołową końcówką. Niezła długość! Ptaaszysko, która przyniosła to wino do Bzika określiła je jako pieprzne i zadziorne, podobno inne butelki przenoszą w krainę łagodności. Na koniec odniesienie do starszego rocznika. @Centrum Wina

rurale (2009-06-01)
Najchętniej to do wszystkich:) W Clo zabawne interaktywne stoły informujące o detalach pitego wina, w Adour stary szampan, w Inotece sporo pije się za darmo, w Pata Negra oprócz wina, szynka z dzikiej świni... Ale jak miałbym wybierać to pewnie poszedłbym do Bar Boulud. Po pierwsze dlatego, że nieźle wygląda na zdjęciu:), po drugie dlatego że to na przeciwko Lincoln Center, a tam fajne imprezy organizują (we wtorek, za tydzień gra Yo-Yo Ma; pewnie w tym barze można czasem natknąć się na któregoś z Marsalisów; Brandford wydaje się dość rozrywkowy, a Wynton to jakiś straszny sztywniak), po trzecie wreszcie dlatego że tam sporo Burgundii się leje, a ponieważ ja pojęcie o niej mam raczej blade (podobnie jak o kilku innych regionach winiarskich:), to chętnie zostałbym stałym bywalcem. Moje wyobrażenie o Nowym Jorku zostało ukształtowane przez film Fisher King (to ten z Bridges'em i Williamsem). Zatem zanim na wino, to najpierw raczej poszedłbym do Central Parku, żeby poleżeć na trawie i poczytać książkę na którą nigdy wcześniej nie miałem czasu (jest ich dość sporo, niestety). Potem kupiłbym tą lurę w papierowym kubku i zajrzałbym do Grand Central (nasz ulubiony wątek o stacjach kolejowych). Tam pachnie kawą i ciastkami. Zaczekałbym aż ludzie zaczną tańczyć... W Bryant Park, po zmierzchu, czasem puszczają stare kino pod gołym niebem. Tam jest co robić:)
wino3724#6685

aga (2009-06-06)
Moje ostatnie wino i jedzenie w Nowym Yorku odbylo sie w Babbo u Mario Bataglia.Stolika oczywiscie nie mozna bylo miec, poniewaz wszystkie byly zarezewrowane z miesiecznym wyprzedzeniem. Jedyny rozsadny sposob to bar...ale trzeba bylo sie zjawic tuz przed otwarciem restauracji, mianowicie o godz. 5 (17). Byla nawet mala kolejka, natomiast bar byl duzy i przyjazny. No coz, takich przezyc kulinarnych/towarzyskich/ nie na w Warszawie i dlugo nie bedzie. O co mi chodzi, usiadlam z moja kolezanka po fachu i zamowilysmy aperetif, prosecco i sie zaczelo....barman byl niesamowity....z tych co czyta w myslach i wie z kim ma do czynienia. Wjechaly przystawki, salaty, i wino z Maremma z butelki magnum, to dla kolezanki, ja zamowilam barbere....hmmm. w tle muzyka Pink Floydow, bo Mario, wlasciciel lubi takie klimaty...gadamy ze wszystkimi, z hostessa, kelnerami i oczywiscie z klientami obok..troche byli dziwni, ale potem sie rozruszali..po drugim kieliszku z magnum (house wine). Nagle zjawil sie sam Mario, przystanal, przywital, pogadal, rowny gosc, chociaz tzw. celebrity - wystepowal w show Iron Chef of America. Patrze na cala restauracje o 7.30 wszytko jest juz zapakowane, jest wiecej ludzi czyhajacych na miejsca przy barze. Ja z Cheryl, dopiero sie rozgrzewamy, nigdzie nie idziemy, this is my last night in NYC, for God's sake! Zamawiamy glowne dania, dzielimy sie, jedzenie jest super, rustykalne, wloskie, sa moje rabe - mlode pedy brokolow duszone w balsamico , przyprawione anyzem....jest tez grasica cieleca, i pasta z sepii....zdajac sobie sprawe,ze niektore potrawy wjechaly bez naszej wiedzy, on the house!!!!!! Nieprawdopodobne. Chyba moje zwierzania, ze to moja "la ultima cena". Nie bede mowic ile razy zmieniane byly nasze sztuce, tudziez kieliszki i w ogole. Potem deser, i espresso i Drambuie...I to za $170 na dwie osoby. Nieprawdopodobe, ale prawdziwe. PS. Wina, ktore pilam: Prosecco di Veneto NV Morrellino di Scansano I Perrazi 2005 Magnum Barbera d'Alba Guidobana 2006
wino3724#6903

sstar&let (2009-06-06)
Ładna historia! Przypomniałaś mi wieczór w Cortonie (tak, tak... nie tylko Amerykanki tam jeżdzą;), gdy wystarczył rzut oka (przyznajmy, że błagalny) w kierunku właściciela i kelnera tawerny na rynku (roboczo zwanego przez nas tawernikiem) aby na nasz stół wjechała osierocona butelka dwudziestki piątki od Caprai. Całą historię opisałem tutaj.
A Drambuie też lubię:) Co prawda oparłem się magnetycznej sile przyciągania Skye Island, gdzie wytwarzają ten eliksir, docierając jedynie w okolice Loch Ness i Ben Nevis... może następnym razem.

wino3724#6907

sstar&let (2009-06-15)
Na blogu Oli Lazar wyczytałem, że w Nowym Jorku (a nie w Holly, ani Bollywood) kręcą filmy o jedzeniu. No może nie kręcą, ale świętują...

2009 NYC Food Film Festival Trailer from George Motz on Vimeo.


wino3724#7190

peyotl (2009-07-02)
Txt agi to thriller najwyższej klasy, w pierwszej scenie trzęsienie, a potem rośnie... Nowy Jork... ładnych kilkanaście lat temu... miałem brodę jak zz top... Na Broadwayu podszedł do mnie Murzyn (przekreślone) Afrykański Amerykanin i mówi: "Bless me, Moses". No to ja go bless you. Wręczył mi różę, czerwoną i poszedł. Obaj zadowoleni. Na Lexington Ave był taki bar, gdzie przepijałem pieniądze podatnika amerykańskiego, dżin/tonik po 8 dolarów. Polewały dziewczyny w bikini w amerykańską flagę.
wino3724#7689

rurale (2009-09-17)
W NYC wszystko musi się dziać na wielką skalę. A propos wina - przykład
wino3724#9594

sstar&let (2010-03-11)
Nowojorski wątek na Forum Wino. Dobre!
wino3724#15770

sstar (2010-11-02)
Nie wiem czy do tego nowojorskiego, Woody Allenowego rozedrgania pasuje odmiana muszkat. Na liczne party jak najbardziej. Na wernisaże też;)
wino3724#22122

star (2012-10-30)
W Nowym Jorku niedobrze się dzieje. HAVOC AS STORM COMES ASHORE. Millions Without Power Across Region; Storm Surge Floods Tunnels in Manhattan. Do tego ponoć pożary. Storm barrels ashore (pralinka) widać, że beczki mogą do różnych rzeczy służyć. Huragan Sandy szaleje.
wino3724#45085

star (2012-12-15)
Świetny tekst Marcina Jagodzińskiego na Winicjatywie Nowy Jork odkorkowany, tam też skomentowałem. Tak się zaczyna mniej więcej. Marco Pasanella w „Uncorked” opisuje pierwsze kilka lat funkcjonowania sklepu z winem, który założył w Nowym Jorku. Możemy ją próbować wcisnąć w schemat „Czterdziestolatek, znudzony dotychczasowym życiem, chce spróbować czegoś innego i zakłada sklep z winem. Nie jest tak łatwo, jak mu się wydawało…”.
wino3724#45873

star (2012-12-15)
Komentarz na WI pojawi się może, kiedyś na wszelki wypadek wklejam tutaj.
wino3724#45874

star (2012-12-15)
New York, New York...
wino3724#45879

star (2013-01-11)
Agnieszka Radwańska przenosi się co prawda z Sydney do Melbourne, na Australian Open, po wygranym kolejnym konkursie, a ja tu o Nowym Jorku ciągle, ale jej siostra Urszula zagra w Australii z Amerykanką Jamie Hampton właśnie, więc fotka z wizyty w konsulacie obydwu sióstr w towarzystwie panów. Może wspomnę co pija Obama, bo info z ambasady nie mam.

Part of a tradition observed by previous presidents, including George W. Bush, that disclosure stopped after Obama’s dinner last year for Chinese President Hu Jintao. One of the wines served on Jan. 19, 2011, was a top-rated 2005 Cabernet Sauvignon from Washington state that originally sold for $115 a bottle and went for as much as $399 by the time of the dinner. The price the White House paid per bottle was not made public.
At the next state dinner, on June 7, 2011, for German Chancellor Angela Merkel, the menu made public by the White House didn’t include details on the wines.

wino3724#46330

star (2015-08-23)
Korkowe we French Laundry (pralinka) choć można się szarpnąć na szampana;-) Lassalle nie znałem, pił ktoś może? Chigny les Roses znane, w Łodzi do kupienia w kilku sklepach winnych. Pośród siedmiu najdroższych (pralinka)

Thomas Keller, założyciel i szef The French Laundry, przyjechał do Yountville z Nowego Jorku i w dwa lata stworzył restaurację, którą Anthony Bourdain nazwał „najlepszą na świecie, kropka”, a to nie byle jaki komplement.
wino3724#527204