Logo SstarWines Jak czytac etykiete Chile
Egri Csillagok 2004
Egri Bikaver Minosegi
Węgry
Cabernet Sauvignon
Merlot
Kekfrankos
Cena: 14
Alk: 12,00%
Kolor: cz
Nr 3051
www
Legenda (ocena):
8 - wybitnie, prawdziwe arcydzieło
7 - bardzo dobre, wino z dużą klasą
6 - dobre, interesujące
5 - całkiem niezłe, przyzwoite
4 - słabe
Brak gwiazdki
3 - omijać z daleka, wino z wyraźnymi wadami

Inne od Egri Csillagok:
2006 Egri Bikaver Cabernet Sau..

2006

2004 Egri Bikaver Kekfrankos, ..
2004 Egri Bikaver Cabernet Sau..
2003 Egri Bikaver
2002 Egri Bikaver
2000 Egri Bikaver
2000 Egri Bikaver
1998 Egri Bikaver
Egri Muscat 1998 Eger Muscat
1994 Egri Bikaver

sstar&let (2008-06-13) Ocena: 4
I jak tu nie wierzyć w piątek 13-ego. Akurat dziś mi przyszło opisać tragedię w jednym akcie, a dokładniej w jednym rzucie karnym. Mecz na EURO 2008 z Austriakami zaczął się bardzo źle. Zamiast oblężenia Wiednia oblężenie naszej bramki. Mąż opatrznościowy też się pojawił ... Boruc. Aż do czasu gdy wkroczył sędzia. Sędzia niby nie Turek za to Greka udawał, że aż miło. A samo wino jak gra naszych ... niby nie najgorzej ale dobrze też nie jest. Aromaty owocowe (jeżyny, wiśnie) oraz przyprawowe (wylniałe trochę te przyprawy) plus intrygująca nuta wiejskiego obejścia. Usta lekkie, z ziołową gorzkością średnio przyjemną zresztą. Nie polecam choć cenię to wino za autentyczność i brak wyolbrzymionych ambicji. Wino importuje do Polski firma Vinationale z Ostrowa Wielkopolskiego. Miejsce produkcji czyli Egri Csillagok jest także tytułem książki Eclipse of the crescent moon dobrze znanej na Węgrzech i napisanej w 1899 roku przez Géza Gárdonyi. W sumie jak się do niej zajrzy to historia też pasuje do odsieczy wiedeńskiej ... no może się zagalopowałem;-) @Vinationale

sstar&let (2009-06-13)
A co to za Egri? Jestem fanem tych win! Nawet tych słabych... a może tym bardziej?
wino3051#7110

mikpaw (2009-06-15)
Egri od Pana Gacso Laszlo, co nie ma tu najwyższych not. I prawda li to, bo książka znacznie smaczniejsza od wina ;) Zdjęcie ilustruje lekturę i mam nadzieję, że jest zgodne z prawami autorskimi, bo tekst uległ rozmyciu (ang. fuzzy;)). A w sumie trochę szkoda, że zgubił się przypadkowy, acz całkiem pasujący tematycznie passus o krowim... aaa nieważne ;) Ciekawskich zapraszam na stronę 142...
wino3051#7198

mikpaw (2009-06-15)
I zapomniane zdjęcie ;)
wino3051#7199

mikpaw (2009-08-30)
O książce dyskusje rozgorzały w wielu miejscach tych szacownych stron, największe chyba w linkowanym wątku. Ja pozwolę sobie swoje skromne refleksje zamieścić w tymże, jako że są tu m.in. okładki różnych wersji językowych. Książka nie jest na pewno arcydziełem literackim i chyba nie było to zamierzeniem autora. Jest za to lekka i zabawna (momentami silenie się na tą zabawność jest aż męczące) - bawiąc, uczy, choć nie wiem czy ucząc bawi, albo odwrotnie;). Moim zdaniem to nie styl "Twojego Stylu", ale może "Zwierciadła" ;) Ale mam inne spostrzeżenie, że książka ta jest zbyt optymistyczna (powiedziałbym nawet, że to baśń), zwłaszcza, że opisuje (podobno) rzeczywiste wydarzenia. W sumie wina pana Mate można kupić nawet w Polsce, jednak sposób opisu w jaki sposób osiągnął on sukces może być niebezpieczny, bo choć nie byłem w Toskanii, to nie wydaje mi się aby zakup ziemi oraz uprawa winorośli i robienie wina było tak proste, i że absolutnie wszyscy dookoła są skłonni tak pomagać. Jeśli to ja jestem w błędzie to proszę o informacje, a wtedy z miejsca ruszam do Toskanii po ziemię, winogrona, ... no dość tych marzeń ;)
wino3051#9108

mikpaw (2012-06-14)
Wydawnictwo Prószyński zapowiada (a może już jest) nową książkę naszego ulubionego pisarza toskańskiego. Tym razem bez Toskanii w tytule! Może być hit, a na pewno będzie bestseller. Już nie mogę się doczekać recenzji Rurale :)
wino3051#41852

star (2012-06-14)
To jest prawdziwe życie, tak zwany ril lajf, a nie poezja dla lekkoduchów;-)
wino3051#41853

mikpaw (2012-06-14)
A może DeoBlox też zrecenzuje?
wino3051#41855

rurale (2012-06-14)
Ja nie mam zbyt wiele na ten temat do powiedzenia. Ale wyręczę się. Tego typu literaturze jeden z rodziałów poświęciła Joanna Ugniewska w książce pt. „Podróżować, pisać”. Pisze o twórczości Mayle'a, Mayes czy Mate. Co z ich książek według niej wynika? Na przykład można na ich podstawie sporządzić portet Włochów „niezmiennie sympatycznych, rozmownych i prostodusznych, niemal wyłącznie robotników i ludzi niewykształconych.” Albo można dojść do wniosku, że używanie włoskich słów, w których pełno błędów, „to częsta przypadłość wśród podróżnych, którzy uznają, że nic tak nie oddaje lokalnego kolorytu jak wyrażenia w języku tubylców”. I wreszcie pojawia się „eros gastronomiczny” czy też „obsesja kulinarna”, w której jedzenie jest czynnością wyłącznie kulturową, pozwala „jeść jak tubylcy”, a zatem „żyć jak tubylcy”.

O „Winnicy w Toskanii” autorstwa Mate, Ugniewska pisze że to „czytanie o niezmąconej rozkoszy istnienia w południowym słońcu, w cieniu oliwek, przy suto zastawionym stole, u boku ukochanej kobiety, oddanej żony i matki, a jednocześnie osoby pełnej talentów także artystycznych. Jeżeli ktoś uzna, że tego szczęścia jest trochę za dużo, a w dodatku nie wyobraża sobie, że można objadać się bez umiaru, wypijać hektolitry wina i nie cierpieć z tego powodu, niech raczej nie sięga po tą książkę. W dodatku może go spotkać zarzut, że jest zwykłym zawistnikiem”. I znów klasyczny wizerunek tubylców (tu Włochów) „to wyłącznie chłopi, murarze, co najwyżej pośrednicy w handlu nieruchomościami, dziecinni i niefrasobliwi, niedbający o formalności (...), interesują się wyłącznie piłką nożną i jedzeniem.” itd.

Więcej analizy takich dzieł znalazło się w książce Anny Wieczorkiewicz pt. „Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży”. Ja niestety jej nie czytałem, bo to strasznie trudno dostać. Znalazłem egzemplarz w jednym antykwariatów w Krakowie, ale zagapiłem się i sprzątneli mi go sprzed nosa. Gdyby ktoś mi pomógł w jej zdobyciu będę bardzo wdzięczny. I oczywiście stawiam wino.
wino3051#41857

star (2012-06-14)
Deo skoncetrowałby się na tym co znaczy "kochać jak tubylcy", ale sądząc po jego opinii i odwołaniach do kozojebców (u mnie w domu, tak określano ciężkie buty) wolę nie drążyć tematu... Alternatywnie może i bez związku pojawiłoby się w recenzji u Deo "pieprzyć jak tubylcy"... w temacie głupot i zabobonów. Czy Deo w ogóle jeszcze musi się odzywać;-)? Może coś jednak dorzuci... od siebie, bo przyprawiać komuś gębę łatwo, a zamknąć ją jak tubylcy to już... bezcenne;-)
wino3051#41858

star (2012-06-14)
Szczególnie interesujący jest rozdział pt.: O dzieleniu i pochłanianiu (metodyka anatomii i metodyka kanibalizmu):-) To nie ja powiedziałem. Więcej w temacie książki Anny Wieczorkiewicz - Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży.
wino3051#41859

kuba (2012-06-14)
@rurale - ja mam, mogę pożyczyć, ew. zajrzeć do księgarni czy się nie ostał egzemplarz. Dobra pozycja, choć jak wiele opracowań tego typu, systematyzuje i nazywa rzeczy, które instynktownie, intuicyjnie dobrze wiemy :)
wino3051#41865

star (2012-06-14)
Czyli nuda. Zieeew jak powiedziałby... znany użytkownik SW;-)
wino3051#41866

rurale (2012-06-14)
@kuba To ja bardzo chętnie (wypożyczę, kupię). Bywasz w Wawie? Napisz na gazetowego maila. Pozdrawiam.
wino3051#41867

star (2013-04-10)
Kolejny rocznik tego osiedlowego klasyka opisał Andrzej (pralinka) Winne Wtorki- bycza krew z Egeru.

Na popularne wino z Egeru - tak zwaną byczą krew - natknął się chyba każdy, kto kiedykolwiek zatrzymał się chwilę przy stoisku z alkoholami. Są to wina szeroko dostępne - znajdziemy zarówno w sklepach osiedlowych, jak i marketach czy na stacjach benzynowych. Mimo, iż są jednym z hitów eksportowych Węgier, mają reputację win często rozcieńczanych, okupujących zwykle najniższe półki, dlatego dotychczas nie było mi z nimi po drodze. Okazją do spróbowania tego bywalca wielu studenckich imprez stały się dzisiejsze winne wtorki, których temat - Eger - zaproponował Irek - Blurppp..


Czytając opis już myśłałem, że kwiatowe będzie, jak na mojej fotce, ale irysy okazały się wedlowskie;-)

Nasze pierwsze spotkanie - nie owijając w bawełnę - wypadło źle. W nosie dominował alkohol w połączeniu z zapachem lakieru. W ustach chaos - z jednej strony dużo kwasu, z drugiej owoc jakiś taki rozwodniony z przemysłowym posmakiem. Zdecydowanie nie miałem ochoty dopijać zawartości kieliszka, o drugim już nie wspominając. Noc w lodówce i podanie w niższej temperaturze spowodowały, że aromaty stały się mniej agresywne - pojawiła się konfitura wiśniowa i zapach irysów wedlowskich irysków, a alkohol trochę się schował. W ustach dalej nie było szału - ciągle rozwodnione, ale już jakby bardziej znośnie. Mimo to ciągle zdecydowanie na nie.
wino3051#47402