Logo SstarWines Jak czytac etykiete Chile
Blue Ocean Quinta de Lourosa 2008
Vinho Verde DOC
Portugalia
Loureiro
Cena: 27
Alk: 12,00%
Kolor: b
Nr 12069
www
Legenda (ocena):
8 - wybitnie, prawdziwe arcydzieło
7 - bardzo dobre, wino z dużą klasą
6 - dobre, interesujące
5 - całkiem niezłe, przyzwoite
4 - słabe
Brak gwiazdki
3 - omijać z daleka, wino z wyraźnymi wadami

Inne od Quinta de Lourosa:

denko (2011-08-04) Ocena: 5
Ktoś narzekał, że u nas tylko flądra i śledź (a dorsz na nielegalu?). No to proszę - "bacalhau" czystej wody.
Cytrusowe, (nadal) orzeźwiające, wcale nie śnięte, leciutko perliste, z ciekawymi nutami skorup skorupiaków w porywach do za..kurzonego kurzego podwórka(!), jedno z 2,3, które zapadły mi w pamięć - poczatkowo nie chciałem nawet degustować z powodu tej niewyszukanej etykietki, a pod koniec imprezy łamiąc zasady nabyłem flaszkę za własność za kwotę niebagatelną. I dlatego mocne 5:)
Z festiwalu Vinho Verde, o którym dał tu znać niejaki Wampiro (dzięki jeszcze raz), którego zresztą nikt z organizatorów nie kojarzył...

P.S. Ponoć jest to wino db także na zimę, ma się sprawdzać podczas czekania przy przerębli na dorsza wertykalnego, jak na załączonym obrazku. (Ideowo jestem przeciw...)

gp (2011-08-05)
@Peyotl

Nie chcę nic powiedzieć poza tym co napisałem. Gdybym chciał to bym to napisał. Na przykład nic nie pisałem o "tonie panierki", a zwłaszcza nie pisałem o tym jaką konsystencję pstrąga lubisz. Wiem jakiej ja nie lubię i generalnie mam dość niezłe pojęcie jaki błąd prawdopodobnie popełnia kuchnia która różne ryby "wypuszcza" na salę w takiej formie. No ale nic tam, nie po raz pierwszy ktoś polemizuje z czymś, co tylko jemu się wydawało że napisałem. Udka żabie powiadasz... tyż git.

wino12069#32010

Mały Chemik (2011-08-05)
@gp "co jest szkodliwego w "ferrous sulfate" skoro on jest nawet w jedzeniu dla małych dzieci i wielu innych produktach spożywczych?" Nie wiem. Wiem, że powinni się go wystrzegać chorzy na marskość wątroby. To chyba nie jest choroba dziecięca. :-)

wino12069#32011

gp (2011-08-05)
@Mały Chemik

No kurde. To cienko. On jest też niemal we wszystkich makaronach. I jak tu żyć.

wino12069#32012

star (2011-08-05)
Byliśmy, żyjemy! Szału nie ma, o blaskach i cieniach kuchni Ewy już wkrótce. Darmowy (przystawka) śledź niezły, śmietana za słodka, ale w sumie ok, fajnie przyprawiona, wspomnienie wigilii. Gorzej z kaczką, słaba, mięso i sposób przyrządzenia. Do tego na tłusto kapusta czerwona. W porównaniu z praską Konirną słabo. O reszcze wkrótce. Ślimaki mocno czosnkowe w porzo, na życzenie mojej mamy, pierwsze ślimaki, debiut. Dobre Chardonnay Chablisienne 2009 za 65zł, dobra cena mimo, że LPdV. Dobry rocznik, każdemu smakowało, żaden kwasior. W sumie cielęcina z serkiem mascarpone i szpinakiem lepsza w pomyśle niż jakości mięsa, lekko gumowate było. Polędwiczki wieprzowe z wersją roqueforta, też smaczne, choć też połączenie zagrało. Krewetki makabryczne, nie mój pomysł aby je wybierać, w jakimś sosie intensywnym aby zabić ich średnią jakość. Camambert z panierce z żurawinami (popr. strasznie słodkim dżemem, kwasu tam nie było) poprawne. Odniesienie do Konirny z Pragi w zakresie mięs na niekorzyść. Menu ambitne, ale trochę ich ta ambicja zżarła. Dużo samochodów, Warszawa i politycy (Giertych, bo Lepper niestety... świeć Boże nad jego duszą). Kilka dobrych opinii tu i ówdzie, do tego rzeczywiście poszli w "wyrafinowanie" zamiast skoncentrować się na kilku prostych i dobrych smakach. Sstarlet stwierdziła, że w sumie nie było najgorzej, ale zachwytu nie było. Porcje duże, dzieliliśmy się i to był dobry pomysł. Desery smaczne, kawa ok. Wina sami nie chcieli schładzać, poprosić trzeba było o cooler. Mógłbym tam zjeść raz jeszcze ale nie muszę, tym bardziej, że opodal trafiliśmy na świetnego delikatnego dorsza, w świeżej smacznej ciastowej panierce. To był hit. Wszyscy stwierdzili, że najlepsze było wino i desery, a to dla knajpy, która specjalizuje sie w mięsach.
wino12069#32013

star (2011-08-05)
Kaczka z jabłkiem, kaczka, a obok jabłko. Sstarlet określiła jedzenie u Ewy jako siermiężne i nie ma ochoty już tam wracać. Rozumiem ją, choć ja mógłbym tam wrócić, ale presji też nie odczuwam.
wino12069#32014

denko (2011-08-05)
Adama poszukują służby oraz jasnowidz, a danie nadal w karcie...
wino12069#32015

gp (2011-08-05)
@"określiła jedzenie u Ewy jako siermiężne"

To jest określenie które użyłem odruchowo w komentarzu, ale postanowiłem zmiękczyć język i usunąłem. LOL.

wino12069#32017

star (2011-08-06)
Zmieniając temat to złe zamrożenie ryb odczuwamy czasami nomen omen w łódzkim, co prawda halibut daje sobie radę, ale taka sola cierpi, podobnie pewno z pstrągiem. Nie wiem na czym polega fakt, że tu w niektórych smażalniach mimo, że nie są to świeże, a mrożone ryby, to jednak smakują dużo lepiej. Genus loci? A może jednak to, że krócej, lepiej mrożone są? Lepsze, sprawdzone źródła dostaw? Tak jak pisałem na łowienie dorsza, flądry i śledzia w Dębkach (a może i gdzie indziej?) dostali bana, czasowego jak rozumiem, takie ograniczenia połowów już się zdarzały, ale w tym roku nie były zbyt częste.
wino12069#32018

star (2011-08-06)
U Ewy języków nie serwują chyba, ale móżdżki i owszem, pewno zmiękczone.
wino12069#32020

denko (2011-08-06)
LOL i EOT w jednym stali domu... Co do Ewy: jak tylko "siermiężne" słyszę, to zaraz chcę "wychędożyć"... Czy to normalne?
wino12069#32021

gp (2011-08-06)
@"mimo, że nie są to świeże, a mrożone ryby, to jednak smakują dużo lepiej."

Jako kobieta pracująca mogę conieco wyjaśnić, bo zarabiałem kiedyś w branży poławiaczy-zamrażaczy ryb wew Skandynawii. Nie mam zapału do opisywania technik mrożenia, więc może priv dla technoultrasów? Abo innym razem?

wino12069#32022

cerretalto (2011-08-06)
Kobieto pracująca co żadnej pracy się nie boi - nie jestem technoultrasem, ale opisz proszę te techniki mrożenia ryb. Proszę poważnie bo kiedyś miałem fazę na świeżą ośmiornicę w Atenach i z trudem udało mi się taką znaleźć i to dopiero w Pireusie. Ukontentowany byłem baaardzo za baaardzo małe pieniądze, ale na koniec właściciel knajpy opisał mi w skrócie, że nie tylko świeże są dobre i do tego są dość trudne w przygotowaniu. Najlepsze są spod Maroka głęboko zamrożone od razu.
wino12069#32023

peyotl (2011-08-06)
Zapewne można mrozić źle lub mrozić dobrze, ale najlepiej nie mrozić wcale. W Manaroli (Cinque Terre) poszliśmy jednego wieczoru do innej knajpy (tzn. innej niż słynna "Trattoria Dal Billy" http://www.trattoriabilly.com/) Zamówiłem rybę-miecz, no bo co w końcu, kiedyś musi być ten pierwszy raz. Zjadłem, zapłaciłem. Nazajutrz w "Billy" opowiadam Eduardo Sassariniemu (kelner, współwłaściciel), że w knajpie na dole ryba-miecz była poprawna, ale jakaś sucha, bez polotu, nudna. "To nie jest sezon na rybę-miecz" - odparł Eduardo - "podają z mrożonki". Po prostu. Człowiek się całe życie uczy.... itd. Na zdjęciu Eduardo kroczy przez salę (są 4 piętra, na każdym jedno pomieszczenie, a schody na zewnątrz; na ścianach 96 zdjęć, a na każdym są faceci z rybami. I właśnie czytam na Tripadvisor recenzję z Irlandii, że knajpa traci swoją magię... Stała się sławna, tłumy zjeżdżają z całej Ligurii, Australii, z Marsa... I tak się to toczy na tym najlepszym ze światów.
wino12069#32025

mkonwicki (2012-05-06) Ocena: 5
Wracając do wina z rybką: bardzo lekkie, trochę chyba już klapnięte, choć ryby nie mają uszek. Dobre, szału nie ma. Słaba piątka.
wino12069#40751