Logo SstarWines Jak czytac etykiete Chile
Private Selection Herdade do Esporao 2006
Alentejo DOC
Portugalia
Semillon
Marsanne
Roussanne
Alk: 13,00%
Kolor: cz
Nr 3423
www
Legenda (ocena):
8 - wybitnie, prawdziwe arcydzieło
7 - bardzo dobre, wino z dużą klasą
6 - dobre, interesujące
5 - całkiem niezłe, przyzwoite
4 - słabe
Brak gwiazdki
3 - omijać z daleka, wino z wyraźnymi wadami

Inne od Herdade do Esporao:
Monte Velho 2019 Alentejo Roup..

Defesa 2018 Alentejo Touriga N..

Defesa 2014 Alentejo Touriga N..

Alandra 2012 grona różniste p..

Monte Velho 2011 Alentejo Roup..

Monte Velho 2010 Alentejo Arag..

Pé Branco 2010 grona różniste..

Pé Tinto 2010 Alentejo

Reserva 2008 Alentejo Aragones..

Esporao 2007 Alentejo Antã..

2007 Alentejo Verdelho

Reserva 2006 Alentejo Aragones,..

Reserva 2003 Alentejo Aragones,..

2002 Alentejo Syrah
Garrafeira 2001 Alentejo Alican..

Garrafeira 2001 Alentejo Alican..

sstar&let (2008-10-25) Ocena: 7
Francuskie odmiany na portugalskiej ziemi mają się jak widać dobrze. Zmieszać odmiany z nad Rodanu z Bordeaux. Czemu nie! Nieco marcepanu w zapachu, w ustach elegancja oraz ciut kwasu i goryczki. Ładna konstrukcja. Ocena 6-7. Czerwone wina od Esporao miałem okazję już kiedyś spróbować, więc tym razem na degustacji w Bibliotece Akademii Rolniczej skoncentrowałem sie na winach białych i był to dobry wybór - bez skuch! @Atlantika

rurale (2009-02-17)
Doklejam stary, ale jary tekst "Stałem na brzegu Tejo" rurale o portugalskich peregrynacjach. Sprytnie podszyłem się pod niego, to pisałem ja sstar&let:-) A to już rurale:
Byłem w krainie głoski SZ. Deszkulpe, keriamusz dosz coszteletasz esztufadasz sfasz fawor. Wydaje mi się, że poprosiłem o jakieś żebra do zjedzenia, ale głowy nie dam. Unikając jednak wycieczek osobistych, chciałbym jedynie spróbować sporządzić subiektywny poradnik kupującego wina w Portugalii, rezygnując (choć pewnie to się nie uda) z pisania o szczepach, kupażach i profilach aromatyczno-smakowych (choć i tak z tym ciężko mi idzie).
Byłem tam przez chwilę, robiłem różne rzeczy, ale przy każdej nadarzającej się okazji nie odmawiałem sobie przyjemności popatrzenia na zawartość półek sklepowych (od czasu do czasu też coś kupiłem). Wydaje się, że najlepiej robić zakupy jednak w supermarketach, ze względu na wybór i ceny. Myślę tu przede wszystkim o niskiej i średniej półce, na których rozpiętość cenowa wynosi od 1 do 10 euro, a których brak w Polsce tak bardzo mi doskwiera. Owszem jest na nich mnóstwo win przemysłowych. Jednak w tym przedziale jest również cała masa win od uznanych producentów. Można za te pieniądze kupić większość podstawowych etykiet z Douro (Cotto, Crasto, Roriz itd.) i Beiras, było nie było regionów najbardziej prestiżowych. Z Alentejo, Ribatejo i Estremadury prawie wszystko. Nie mówiąc już o verde z Minho. To ze szczepu loureiro kosztuje 1, 2, 3 euro. Bardziej ambitne ze szczepu alvarinho od 5 do 8 euro. No w każdym razie jak widzę butelkę Altano od Symingtonów i Bruno Pratsa za niecałe 16 złotych to buzia mi się śmieje. O tej butelce autorzy Win Europy piszą że nudne, ale za taką cenę nie mam większego problemu żeby samemu się przekonać dlaczego nasi uczeni gdy je degustowali wyglądali zrezygnowani przez okno albo opędzali muchy znad swoich wysokich czół. Nie bez przyczyny napisałem o dobrym winie za 1 euro. Widać dopadł i mnie słynny syndrom wakacyjny. Jadłem w podrzędnej knajpie wieprza po alenteżańsku (kawałki wieprzowiny wymieszane z omółkami, zupełnie niesamowite), do którego piłem białe wino stołowe również z Alentejo. Wydało mi się wręcz ambrozją. Był to Real Lavrador z Adega Cooperativa de Redondo (kupaż roupeiro i rabo de ovelha), który w sklepach kosztuje od 99 eurocentów do 1,29 euro. Pewnie w Warszawie od razu bym się żachnął i zaczął się krzywić, ale tam... Podróże zmieniają perspektywę. Naprawdę świetne.
Polecam supermarkety, ale nie wszystkie. Ogromny wybór jest w sieci Continental, Jumbo (należy do Auchan) i Intermarche (tu poziom bywa różny). Najwięcej emocji budzi rzecz jasna ekskluzywna oferta El Corte Ingles. Myślę tu nie tylko o domu towarowym w centrum Lizbony, ale całej sieci ich supermarketów w Portugalii (m.in. w centrum handlowym na przedmieściach Sintry w Beloura). Trzeba przy tym pamiętać, że w tym ostatnim przypadku obok supermarketu (gdzie jest stoisko z winem), działają delikatesy (gdzie też jest stoisko z winem, ale innym). Narażę się aktywnej na forum grupie lidlowskiej, ale w Portugalii propozycja Lidla jest strasznie marna. Na najciekawsze promocje trafiłem w sklepach Jumbo. A propos win dobrze znanych również w Polsce można było na przykład kupić Mimosę od Casa Ermelinda Freitas za niecałe 8 euro, a z nieco wyższej półki Vinhas Velhas i Quinta do Ribeirinho od Luisa Pato za odpowiednio 12 i 13 euro oraz Redomę od Niepoorta (za niecałe 18 euro!). Faktem jest, że dziwne rzeczy dzieją się z winami bardzo drogimi. Takim dobrym punktem odniesienia jest m.in. Incognito z winnic Cortes de Cima. W Warszawie w sklepach Petera Pulaskiego można je kupić za niecałe 40 euro, co jest ceną chyba nieosiągalną w samej Portugalii gdzie ceny tej samej etykiety w supermarketach wahają się od 50 do 60 euro, a sklepach specjalistycznych dochodzą do 70. Widać spekulacje dają znać o sobie.
W Lizbonie byłem kilka dni, ale wystarczyło żeby zajrzeć do dwóch bogato zaopatrzonych sklepów specjalistycznych. Napoleao (o którym była już mowa na forum) przy Rua dos Fanqueiros 70 i Coisas do Arco do Vinho w Centro Cultural de Belem przy Rua Bartolomeu Dias, Loja 7/8. Wybór potężny. Rzadkie etykiety. W Belem widziałem m.in. flaszkę vinho do gelo od Filipy Pato, o której pisał już Anjos. Cena około 12 euro. Radzę zaopatrzyć się w biurze turystycznym w darmowy przewodnik ?Follow Me. Lisboa?, w którym można znaleźć szczegółowe informacje na temat wielu innych sklepów z winami, do których z braku czasu i możliwości nie udało mi się dotrzeć.
Radzę również ostrożnie podchodzić do zakupów w sklepach z winami w kurortach turystycznych, zarówno tych na wybrzeżu, jak i tych położonych dalej, w głębi interioru. Ceny bardzo wysokie, wybór różny, a w promocjach często sprzedają zwykłe wina stołowe, które 50 m dalej w zwykłym spożywczym można kupić dwa, a nawet trzy razy taniej.
W każdej większej księgarni można kupić przewodniki po winach portugalskich np. Vinhos do Portugal, autorstwa Jose Paulo Martinsa (recenzowany już na łamach naszego MW). Ten polecam bo jest przejrzysty i łatwy w użyciu, przede wszystkim dla osób, które chciałyby się przedrzeć się przez ten gąszcz portugalskiej różnorodności. Jest też kilka tytułów prasy winiarskiej. Do rąk trafił mi m.in. miesięcznik Blue Wine. Wysoka kultura edytorska, świetny papier, piękne zdjęcia. Z przyjemnością bierze się to do ręki, widać profesjonalną rękę osoby odpowiedzialnej za oprawę artystyczną (w odróżnieniu od naszego chałupniczo- pasjonackiego MW). Treści takie jak zwykle - panele tematyczne (ja czytałem o alvarinho; zabawne ale dziennikarze portugalscy przekonują w odróżnieniu od autorów Win Europy, że to bardzo długowieczne wino - rocznik 1995 r. od niektórych producentów karzą trzymać nawet do 2010 r.!), recenzje nowości (m.in. wina Dado, sklasyfikowanego jako stołowe, które jest wspólnym przedsięwzięciem Nieporta i pana Castro z Dao, więc kosztuje ok. 40 euro), profile wybranych producentów (m.in. Antonio Carvalho, biodynamika który produkuje w Estremadurze 6 tys. butelek rocznie białego wina, które obecnie jest bardzo modne na tamtejszym rynku), oceny knajp i rekomendacje wypraw enoturystycznych oraz felietony (m.in. J. Robinson).
Mam jeszcze dwie drobne uwagi na temat win portugalskich do autorów naszego przewodnika, które pewnie wynikają z tego, że od jego ostatniej edycji upłynęło już trochę czasu. Pierwsza to taka, że Symingtonowie spuścili nieco z tonu i ich flagowa Chryseia nie kosztuje 80 euro, ale 50-60, a w Continentalu widziałem ją nawet za 45 euro. Po drugie, butelki od Quinta do Fojo nie są wcale takie trudne do zdobycia. Leżą sobie grzecznie na półkach delikatesów w El Corte Ingles i nigdzie nie chcą się ruszyć. Problem może tkwi w cenie. Żeby je kupić, trzeba opłacić bilet na księżyc, gdyż jeden egzemplarz kosztuje 125 euro (tańsze etykiety po ok. 40-60 euro).
I to tyle.
Można oczywiście dać sobie spokój z tymi wszystkimi historyjkami o winie.
Można zamówić w ciemnym barze bica cafe i studiować Księgę Niepokoju, autorstwa Fernando Pessoa, bo to wielki portugalski poeta i pisarz był...
Można popijać tanie porto nad brzegiem Tagu i wypatrywać czy karawele wracają...
Można wlewać w siebie piwo Sagres, wrzeszczeć na całe gardło Forca Portugal! i podziwać talenty portugalskich piłkarzy, którzy odsyłają do domu Holendrów i Anglików...
Można także pójść ciemną nocą do brazylijskiego lokalu, gdzie rytm, zmysły i wibrujące obrazy zlewają się w jedno, walnąć kilka strzałów ginginha i podziwiać piękność nocy, której przodkowie pochodzili pewnie z Mozambiku albo Bissau...
Można tam robić bardzo dużo różnych rzeczy. Polecam podróż. No i jednak wino.

wino3423#3294

honey (2009-04-10)
"Stałem na brzegu Tejo" to idealny tytuł na dobrą książkę. Ma w sobie Magię :)) Kiedy jechaliśmy do Lizbony w 2006 r. skopiowałem sobie ten tekst z forum wino na komórkę i zawsze kiedy zaczynałem szukać nazw win, to transcedencja tego tytułu mnie na tyle pozytywnie przygniatała, że nie potrzebowałem już tych wszystkich winnych rekomendacji, bo zrozumiałem, że głównie chodzi o to żeby stanąć nad brzegiem Tagu, tak jak podmiot liryczny. Esporao 2003 przywieźliśmy do Warszawy i poszło pierwszego dnia. Bardzo dobre, owocowe, skoncentrowane. @El Corte Ingles


wino3423#5152