Logo SstarWines Jak czytac etykiete Chile
Amon Ra Glaetzer 2004
Barossa Valley Region
Australia
Shiraz
Cena: 200
Alk: %
Kolor: cz
Nr 11104
www
Legenda (ocena):
8 - wybitnie, prawdziwe arcydzieło
7 - bardzo dobre, wino z dużą klasą
6 - dobre, interesujące
5 - całkiem niezłe, przyzwoite
4 - słabe
Brak gwiazdki
3 - omijać z daleka, wino z wyraźnymi wadami

Inne od Glaetzer:
Wallace 2006 Barossa Valley Shi..

Wallace 2004 Barossa Valley Shi..

troll (2011-02-09) Ocena: 8
W łykend piłem Amon Ra i bez zająknięcia ten rocznik na dziś dostaje 8, mimo że to nie moja bajka.

Nieco dęty ten opis, ale Stephen Tanzer/Josh Reynolds dość dobrze oddaje wrażenia:

2004 Amon-Ra Shiraz, Barossa Valley 95 points (from vines between 100 and 120 years of age) Saturated violet. Amazingly complex bouquet of creme de cassis, candied blackberry, fresh flowers, cocoa powder and minerals. Pulls off the feat of being dense and sweet but also bright and lively, with potent dark berry, kirsch and licorice candy flavors that deepen with air. The tannins, if you can find them under the mountain of flavor, are fine-grained and wonderfully supple. This wine's purity of fruit, along with its precision and richness, made it one of the most dramatic wines of my tastings. @Dom Wina

star (2011-02-10)
A co do Classic Clare od Leasingham to wg Vinopedii akurat mniej podoba się ono Parkerowi, niż WS (na odwrót niż Dead Arm;), różnica siedmiu punktów, nieźle!

Rzadkości z Australii na portalu RareAustralianWine.com.
wino11104#25876

troll (2011-02-10)
Hill of Grace, Armagh i Astralis 2002 obok siebie. Także Armagh 2004. Dead Arm nie zapisałem, bo ani razu nie było warto nic pisać wedle mnie. Na pewno 3 różne roczniki z pierwszej połowy lat dwutysięcznych. 2001, 2002 może 2004? Nie sądzę żeby dokwaszali Amon Ra, ale nie znam się. Ceny nie znam ani miejsca zakupu. W Europie kosztuje (jeśli ktoś w ogóle trafi na 2004) jakieś 60-70 €.
wino11104#25877

troll (2011-02-10)
A rocznik Kellerberg przecież jest TU.
wino11104#25878

star (2011-02-10)
A jeśli o przedsmakach mowa, to mnie zachwycił 1998, a Holitę (Bodega Marques ciągle działa?) 2000 Jim Barry McRae Wood, młodszy brat Armagha, ciągle w Wine&Co we Wiedniu do dostania (ostatnio jak byłem to się zawahałem, ale nie wziąłem, jakiś poziom alkoholu przerażający, szesnaście prawie?): Jim Barry gilt als Erfinder der weichen Shiraz-Stilistik: Der McRae Wood hat herrlich viel Frucht und viel Schmelz und Druck am Gaumen. Ein Traum aus Australien!

Kellerberga byś normalnie dopisał, z fotką, a nie gdzieś się tam poniewiera;) Zasłużył chyba, no nie?
wino11104#25880

star (2011-02-10)
Parker Armagha bardzo lubi, ten rocznik co próbowałeś 99 punktów. Mc Rae Wood średnio notuje 90.
wino11104#25881

marek (2011-02-11)
SStar pytasz jakie wina z Australii bym spróbował, no więc Hill of Grace i kilka starych roczników Grange albo któryś z limitowanych serii od Penfoldsa Bin60A lub Block 42. Mam w domu Parker Coonawarra Estate Terra Rossa First Growth 2004. Może w tym roku otworze to napisze notke na sstarwines.
wino11104#25916

star (2011-02-11)
A to Parker sam pędzi to wino? Czy z kolegami?
wino11104#25917

marek (2011-02-11)
Chyba sam pędzi ;-)
wino11104#25918

star (2011-02-11)
Quo vadis Robercie? Ale chyba nie do/w Baltimore, Maryland;)?
wino11104#25919

vescovi (2011-02-13)
Kilka ciekawostek australijskich też mi się udało degustować: Amon Ra, Grange, Dead Arm, Jim Barry Mc Rae Wood. RunRig miałam szczęście pić razem z Davidem Powellem, który gościł w moim hotelu przez kilka dni. Z nich wszystkich zdecydowanie moim ulubieńcem był Amon Ra choć pamiętam, że niestety był poddany ciut za ciepły no ale w Tajlandii nie jest łatwo wpasować się w temperaturę pokojową ;)Drugi w kolejce stał niezwykle skoncentrowany choć jednocześnie świeży RunRig. Grange nie zrobił na mnie większego wrażenia. Relacja ceny do jakości była raczej żenująca. Poniżej zdjęcie z winokolacji win Torbreck.
wino11104#25932

vescovi (2011-02-13)
A jednak powyżej;)
wino11104#25933

star (2012-10-04)
A propos Dawida I Mocnego jak ochrzcił Davida Powella z Torbreck Wojtek na Winijcatywie to wydaje się, że Wojtek dotknął tam absolutu: (pralinka) w Wines United w Warszwie, gdzie obficie polewano wina z Torbreck: W sensie technicznym te wina są paradoksalne. Właściwie w ogóle nie powinny mi się podobać. Mają bardzo dużo alkoholu, są gęste jak syrop. Kwasowości mało, bo tutaj się generalnie nie dokwasza. Naczelnym hasłem jest „dojrzałość fizjologiczna” (physiological ripeness). Według tej koncepcji winogrona mogą mieć dużo cukru (czyli potencjalnego alkoholu), ale jeszcze nie być w pełni dojrzałe; związki aromatyczno-smakowe, czyli fenole mają inna krzywą dojrzewania. Sprawdza się to m.in. po pestkach, które muszą być brązowe. Zwykle nie przepadam za tą koncepcją, bo bywa pretekstem do zbierania przejrzałych winogron i windowania alkoholu do astronomicznych rozmiarów. Mi takie wina kojarzą się jako słodko-gorzkie, bo cukier jest już na poziomie, ale gorzkość z niedojrzałych gron się bierze. Wina nie są klarowane i filtrowane, ale sztuczne drożdże są w użyciu, nad czym ubolewa Wojtek, choć wina są ponoć świetne i zrównoważone. Dla równowagi polecam lekturę artykułu Marka Bieńczyka Wina dla Tima (już myślałem, że wreszcie ktoś napisał o tym importerze z Bielska-Białej, co win do degustacji nie przysyła;-) i nie tylko. Czasem przeszkadzała mu "doklejona" kwasowość, czasem była ona lepiej zintegrowana. A historia o T. Johnston i D. Powell i kultowym barem Juveniles przednia!
wino11104#44439

star (2012-10-04)
T. Johnston i D. Powell przed kultowym barem JuvenilesˆTorbreck.
wino11104#44443

star (2012-10-04)
Tima Jonstona tak zapowiada Marek Bieńczyk (pralinka) : Pierwszy raz opowiadał mi o nim Wojtek Bońkowski, który przygotowując się do matury w paryskiej Bibliothèque Nationale, wpadał do jego baru Juveniles, położonego o rzut beretem, i wzmacniał wiedzę o starożytnym Egipcie rzadkimi rodzajami sherry. Później spotkała mnie dziwna przygoda, o której wielokrotnie opowiadałem: jadąc pociągiem do Marsylii czytałem pismo winiarskie, gruby jegomość obok zagadnął mnie, i choć w życiu człowieka nie widziałem na oczy, coś mnie tknęło: – Pan nazywa się Tim Johnston – powiedziałem – Pan prowadzi bar i sklep na ulicy Richelieu. No, jednak się zdziwił. Wojtek widać pracował w sklepie w Anglii, do matury przygotowywał się w Paryżu, światowiec jednym słowem!
wino11104#44444