Szampan Clicquot w Polsce

W latach 20. XVIII wieku rozpoczęło się na świecie panowanie szampana, czyli białego musującego wina. Również w Polsce, francuski wynalazek szybko znalazł swoich entuzjastów. Chcąc naśladować europejskich monarchów, polska magnateria nie mogła sobie odmówić wina z Szampanii. Zanim jednak kielich polskiego szlachcica napełnił się musującym francuskim specjałem musiał przebyć długą drogę.
8533.jpg

Serge Hochar w Warszawie

Nie zabrałem ze sobą sprzętu, nie robiłem zdjęć, nie wiedziałem zatem jak się uwiarygodnić. Na szczęście Serge Hochar nie miał nic przeciwko temu, żeby napisać kilka słów specjalnie dla społeczności starwines. Na zdjęciu karty degustacyjnej pewnie nic nie widać

Hochar.JPG

ale musicie mi wierzyć (nie macie innego wyjścia:), że brzmi to tak:

„To starwines members with the hope to welcome you to Lebanon for a vertical wine tasting at Chateau Musar.

Serge Hochar 19/1/2010”

Rajd po Prawym Brzegu

Wino to nie tylko różnorodność. To często anarchia. Wpisana w nasze myślenie o nim, postrzeganie, w namacalną rzeczywistość. Nie ma sensu jej kontestować. Trzeba po prostu umieć taki stan rzeczy zaakceptować. Tak było podczas ostatniej degustacji, podczas której koleżanki i koledzy chcieli konfrontować premier crus z Burgundii z grand crus z Bordeaux. Sam pomysł wydał mi się kontrowersyjny, a jego realizacja... Ostatecznie spróbowaliśmy siedem bordosów (z czego cztery z St. Emilion),

ANGEL.JPG

Clooney w chmurach.

Ostatnio, gdzie byśmy się nie ruszyli trafiamy na Clooneya. Będąc w Paryżu wybraliśmy się do miszlenowskiej (niepotrzebnie kojarzy się z oponami i to kobietom!) restauracji la Table Joela Robuchona.

Clooneya niestety nie zastaliśmy;-) Pewno zdążył już wyjść z restauracji i polecieć do Londynu, aby znowu kogoś zwolnić, jak w filmie, który dopiero co debiutował na Camerimage.

Słodko-gorzka nieskończoność

W winach wzmacnianych najciekawsze jest ich trwanie w czasie. Przy całej ułomności każdego uogólnienia można powiedzieć, że linearne wczoraj, dziś i jutro, mają za nic. Istnieją w innym świecie, w którym czas jest czymś w sumie mało istotnym, właściwie kompletnie nieważnym. Choć słabo się na nich znam, nie próbowałem zbyt wielu etykiet i nie znalazłem wśród nich czegoś co mógłbym nazwać benchmarkiem, to jest świat, którego eksploracja może sprawić naprawdę niewysłowioną przyjemność.

GOD.JPG

W niewielkiej knajpie na południu Warszawy próbowaliśmy następujących rzeczy:

Piemonckie róże we Wrocławiu

O tej degustacji dowiedziałem się za pięć dwunasta. Czujny nos Nadredaktora Naczelnego sstara się zapewnić atrakcje swoim czytelnikom i dosłownie wywąchał ją i łaskawie powiadomił. Tak więc w ostatniej chwili i z taką pewną dozą nieśmiałości udałem się na degustację win piemonckich we wrocławskiej baszcie, aktualnie zwanej Abrams' Tower.
baszta.JPG

Nasza Atlantyda

Wraz miłośnikiem i orędownikiem win greckich Wojtkiem oraz kreteńczykiem z charakteru choć krakusem z urodzenia Montim wyruszyliśmy na poszukiwanie naszej Atlantydy.

SNA.JPG

Wulkanizacja na Santorynie

Płyniemy na Santoryn. Czemu na Santoryn? A nie np. na Samos, gdzie słodkie muszkaty mamią, a nasz przyjaciel Nikos ostatnio zamieszkał i zapraszał. Bo z Krety blisko. A to właśnie tam bawiliśmy na wakacjach. Wyspę śmierci Spinalongę już zwiedzilśmy. Trędowata ciągle straszyła po nocach. Tym razem postanowiliśmy więc wybrać się nieco dalej, aby odpędzić demony. Startujemy z Heraklionu. Katamaran tnie wodę jak żyleta. Nie wiadomo kiedy pojawia się wyspa. Wygląda dziwnie.
SANTORYN.JPG SANTORYN0.JPG

Przystanek Owocowo

Na temat win bio napisano ostatnio dość sporo. W ostatnim wydaniu MW i tu na Sstarwines, gdzie dyskusję zakończył istny Armageddon. Mi, mówiąc zupełnie szczerze, ta cała historia z biodynamiką trochę lata, a trochę nie. Rozumiem ją jako naturalną próbę wyróżnienia się niektórych producentów, kontestacji mainstreamu, próby znalezienia własnego „ja”, wśród innych winiarzy.

PAJAK.JPG

Astrolabe czyli przeszłość odzyskana

Astrolabe de Cant'Alauze. Wino, które stało się moim dniem powszednim. Wino niepokojące. Z jego smaku wydobyła się cała przeszłość, jak żywa, która tkwiła we mnie, ukryta i jakby zapomniana. Zapach polnych kwiatów i jabłek, który przywołuje smaki dzieciństwa, niczym niezmącone szczęście, jak sen wariata śniony nieprzytomnie.

ASTRO.JPG

Syndicate content