Jesienna Galeria Wina Centrum Wina 03.10.2009

Wpadłem do tymczasowej siedziby władcy ciemności spóźniony i zdyszany.

vader.jpg

Nie miałem takiego czasu na odcinku pieszym od wuefu w liceum. Kolega wein-r szybko mnie przygarnął, przedstawił i otoczył niemal ojcowską opieka za co po raz nie wiem który bardzo mu dziękuję.

Zaczęliśmy od Toskanii: Brancaia i testowaliśmy wszystko co tam mieli: IL Blue 2002, 2005, Chianti Classico 2005, IGT Toscana 2007, Ilatraia 2006. Jak dla mnie poziom równy, chyba najbardziej podobało mi się Il Blue 2002, czuć było, że parę lat dobrze zrobiło temu winu. Cała reszta też super, chciałbym częściej mieć okazje próbować takie wina.

Przeskoczyliśmy od Szampanow, najpierw Bollinger. Świetny, przytulny, piekarniany Special Cuvee Brut, potem BY'03, zupełnie inny, cytrynowy, ostrzejszy, a na koniec La Grande Anne Brut 1999, który mnie zawiódł, był zmęczony i utleniony, ale nadal przyjemny. Chyba butelka była już długo otwarta i trafiliśmy na końcówkę. Tuż przed La Grande Anne kolega wein-r sprzedał mi ciekawostkę o starzeniu przez Bollingera win w beczkach po białych burgundach, co dla mnie było oczywiście zupełną nowością. Dwie minuty później Pan Francuz nalewał mi Najbardziej Wypasionego Szampana Degustacji:
- Czy wie Pan, że starzymy nasze wina w beczkach?
- Ależ oczywiście, że wiem!
- Ooo! Doprawdy? Nikt tu o o tym jak dotąd nie wiedział...
- Ehhh... no tak... cóż... - westchnąłem zdegustowany niezwykle niskim poziomem wiedzy wśród gości i niuchnąłem La Grande Anne.

Potem dopchnęliśmy się do stoiska Nicolas Feuillatte i tu próbowaliśmy tylko jednego wina: Cuvee 225 Vintage 1999, było ostro i kwaśno, trawiaście i ziołowo. Za ciasno żeby się polansować.

Przyjemnie było przy stoisku Pares Balta, rodzinnie, sympatycznie i smacznie. Wina organiczne, rodzinna winnica, wina nazywane imionami członków rodziny, do każdego wina prezentacja kto to taki na fotce itd. Absis 2009 i Marta de Balta to smaczne skoncentrowane wina, ale o pół klasy lepsze moim zdaniem okazało się jedyne wino z Prioratu: Gratavinum 2005.

Wunderlich: przeszliśmy przez wszystkie wystawione butelki. Im wyżej tym lepiej, ale w każdym z tych win zabrakło mi kwasowości. Wein-r tłumaczył, ze tam ciepło itd., no smaczne to są wina, może z wyjątkiem Portugisera 2006, który był wyraźnie gorszy od reszty. CS&CF 2002 też mnie nie powalił, Pinot Noir 2005 ciekawszy, aromatyczny, lżejszy i przyjemne Victoria Cuvee 2003 chyba najlepsze.

Poglądowa wizyta w Bodegas Trapiche skończyła się konkluzją, że wypasiony Malbec (Iscay 2005), to nadal Malbec ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami, dżemowatością, mocą, ale w trochę bardziej niż zwykle poukładanym wydaniu.

Mam sentyment do win z Portugalii, ale Ramos Portugal mnie kompletnie załamał. Puste, niezbyt smaczne wina, niekoniecznie tanie. Nie warto. Marques de Borba w wersji białej i czerwonej (oba 2007) to bieda straszna, kosmicznie jak na swoją jakość droga Borba Reserva tylko ciut lepsza. Porażka.

Przy stoisku Dourthe zatrzymałem się na chwilę i przejechałem przez kilka bordosów od najniższej półki hipermarketu do Haut-Medoc 5-Eme Grand Cru Classe 2000 i zapamiętałem tylko to wino. Bardzo fajne, duża koncentracja, fajne badyle, czarna porzeczka razem z liśćmi, dużo owocu, wszystkiego dużo, garbników też.

Do Pascal Joliet podchodziłem jako kompletny laik w sprawie Loary i takim pozostałem. Niezbyt miły pan na prośbę nalania czegoś najlepszego uraczył mnie Sauvignon Blanc Attitude 2008, które złe nie było (kwas, kocie siki, zioła), ale spodziewałem się wina z górnej półki, a nie drugiego najtańszego. Strzeliłem focha i sobie poszedłem. Pewnie moja strata, ale i tak się zrobiło już bardzo tłoczno i zacząłem zerkać na zegarek.

Pan od Oremusa ma mnie pewnie za idiotę (o tym za chwilę), ale i tak muszę pochwalić te wina. Solidne, smaczne, fajne Tokaje, nie do końca w moim pokręconym stylu, ale ja jestem dziwny i lubię trochę utlenienia, którego tu nie wyczułem, a znalazłem je u Kissa(więcej) i Dereszli (mniej). Furmint wytrawny Mandolas 2005 bardzo smaczny, słony, trawiasty, rodzynkowy, ale nie powalający. Furmint Noble Late Harvest trochę płaski i bez wyraźnej kwasowości którą ma tańszy i moim zdaniem lepszy Szamorodni 2000 w wersji słodkiej. Potem był Aszu najpierw 3, a potem 5 Puttonyosz oba z roku 2000. Oba świetne, piątka lepsza, głębsza, bardziej elegancka, ze świetnie zrównoważoną kwasowościa. Jak była piątka, to powinna być i szóstka. Na liście nie ma (piątki też nie było), Wein-r podpowiada, że może pod stołem. No to pytam, czy mają. Nie mają. Pytam jeszcze raz, czy na pewno (ruszając brwiami i robiąc głupie, niby-porozumiewawcze miny). Nie mają. Zaglądam za stolik, przysuwam się, porozumiewawczo ruszam brwiami w kierunku Węgra tak, że ten pewnie myśli, ze mam jakiś nerwowy tik i mówię, ze pewnie jest w tym kartoniku za stolikiem, może niech sprawdzi. Nie ma! Został w Tokaju. Skapitulowałem. Potem okazało się, że na prawdę nie miał, a ja wiem, że jak kiedyś będę na Węgrzech to do Oremusa mnie nie wpuszczą.

Win z Centrum Wina nie znam, nie kupuję i pewnie nie zacznę kupować, tym bardziej fajnie było (no dobra, już nie dziękuję...) spróbować części z nich, doszkolić się trochę itd. Impreza duża, tłoczna, głośna, im później tym gorzej, ale warto.

Comments

No ja nie wiem co on tam

No ja nie wiem co on tam sobie pomyslal. Jesli cos zdroznego, to moze mam szanse na jakas butelke ekstra moze jakiejs esencji jak kiedys ich jednak odwiedze?

Ja też mrugałem

Świetne. Nasz węgierski bratanek miał prawo pomyśleć, że pomyliłeś kolor tabletek, które brałeś przed przyjściem na degustację:) Przyznam się jednak, że ja dwa lata temu też mrugałem. Sukces odniosłem połowiczny, bo owszem spod stolika nalali mi jakiegoś kanadyjskiego icewine'a, ale w temperaturze nieco wyższej niż pokojowa.

Samo zło wg Rurala:)

Brwi i stolik oraz to czego nie było pod stolikiem;)

Świetne! Ale się uśmiałem. Dobrze, że Pan nie pomyślał sobie nic zdrożnego jak do niego zacząłeś mrugać;)

A mi tam wina od Joliveta się spodobały ale to było jednak Chateau du Nozay, a to już ciut lepiej, wyżej i wznioślej. Inna altitude po prostu;) A indigene (czyli lokalesowo) Twój Przewodnik Po Krainie Ciemności też chwalił!

Mam nadzieję, że pojedyńcze notki też zagoszczą (kiedyś) na Sstarwines:)