Rajd po Prawym Brzegu

Wino to nie tylko różnorodność. To często anarchia. Wpisana w nasze myślenie o nim, postrzeganie, w namacalną rzeczywistość. Nie ma sensu jej kontestować. Trzeba po prostu umieć taki stan rzeczy zaakceptować. Tak było podczas ostatniej degustacji, podczas której koleżanki i koledzy chcieli konfrontować premier crus z Burgundii z grand crus z Bordeaux. Sam pomysł wydał mi się kontrowersyjny, a jego realizacja... Ostatecznie spróbowaliśmy siedem bordosów (z czego cztery z St. Emilion),

ANGEL.JPG

jednego burgundzkiego pinota, gamay z bożole i piękne szabli. Jako ekstrasy trzeba potraktować szwedzkie rondo i polskie cuvee zrobione z seyval blanc, bianki i jeszcze czegoś, ale o tym sza:) I jak interpretować przyczynę i skutek? Ja się tego nie podejmę.

Z chaosu wydobyta została następująca lista win:

lumini '08 od państwa Płochockich (pite w ich towarzystwie, wydaje się najsympatyczniejszym winem na świecie:);

szabli od Fevre Montmais '06 (bardzo piękne);

rondo Lukase reserv '05 ze szwedzkiego Gute Vingard AB (asfalt, aceton, alkohol, Alcest je kanapkę:);

bożole z Morgon '05 Les Charmes od Didier Desvignes (gamay w wersji średniopółciężkiej, ciężkolekkośredniej, średniej, ale nie do końca:);

BEAUJOLAIS.JPG

Pierwszy emijon Ch. de Brens '89
(tylko mięsne skojarzenia - wątróbka, surowa wołowina, rzeźnik zdejmuje fartuch, jatki wokół Hali Mirowskiej:);

pierwszy i ostatni czerwony burgund Comte Armand z Auxey-Duresses '04 (w drzwiach wywieszka „Zamknięte”);

górny medok od Magreza La Tour Carnet '01 (tabliczka czekolady);

drugi emijon Ch. Marzelle '00 (mainstream);

pujak Ch. Puy-Ducasse '00 (korek, niestety);

margo Moueix '06 (nie Jean-Pierre, nie Christian, ale Antoine; nazwisko jak brand; dobre, ale za drogo);

trzeci emijon Ch. Canon la Gaffeliere '03 (apoteoza nowoczesnego wina; hrabia i kolega Derenoncourt robią rzeczy ultra smaczne)

czwarty i ostatni emijon Angelus '86
(na twarzy długo zostaje uśmiech, powracają miłe wspomnienia, obrazy nie zapamiętane, dopiero po wypiciu tego wina, wiadomo dlaczego:).

Nieporządek znalazł swój finał. Wielki finał. Tak to się z reguły kończy.

PAUILLAC.JPG

Comments

O brzegu którego nie ma.

Pisze Kohei na swoim blogu Winobranie. Muszę przyznać, że kolejny raz mamy wiele podobnych wrażeń. A drugie tyle odmiennych Wink Natomiast w przypadku niektórych win tylko on mnie rozumie, ot bratnia dusza Smile

Burgund od hrabiego mu się spodobał. Mi też. Ciekawe co na to Markiz? Dodam, że w zaciszu domowym przeglądanie w dnie butelki nie mniej mi się podobało.

Wreszcie Kohei zrozumiał, że la Tour Carnet, to niedobre wino jest. To cieszy, bo początkowo wraz z Markiem nim się zachwycał, co mnie nieco dziwiło. Tym razem w triumwiracie z Winerschem byliśmy nieco zniesmaczeni. Nie wiem jak inni? Podobno za Magreza gorsze, choć niby punktowo lepsze, ot dziwy, cuda Wink

Moje Chateau de Brens mu się spodobało i już go lubię. A serio to mi tam cienizna, czy dojrzałość, ew. jesienno-spiżarniane aromaty nie przeszkadzają, aby kręgosłup kwasowo-garbnikowy nie był przetrącony! To jest różnica między tym winem a la Tour Carnetem. Fundamentalna! To się pić dawało, tamto można jedynie spróbować. Cieszę się, że Winerschowi chyba też się podobało, a przecież wina francuskie to On!

Angelus był super...

... ale nie tylko on!

Korek

Zabolał mnie korek w Grand Puy Ducasse... sam mam zadołowane takie wino (tylko chyba inny rocznik). Chociaż, z drugiej strony, przez lata dołowania to wino dało mi już i zapewne jeszcze da tyle radości i dumy z jego posiadania, że już nawet może być korkowe, albo może go wcale nie być. I tak się opłacało Smile

Poza tym gratuluję pięknej degustacji i zazdraszczam Angelusa.

A Burgund - sądząc po moich doświadczeniach - na pewno nie był zamknięty, tylko po prostu słaby (on tak miał).

Korek

Korek zabolał najbardziej Markiza. Domowa minidekantacja nie budziła bowiem zastrzeżeń, a tu faux pas. Każdemu się przydarza.

Degustacji też sobie zazdroszczę, choć staram się walczyć z tym niskim uczuciem.

A co do Pinota, to on wcale aż taki zamknięty nie był. Ot taka surowa forma. Twarda ręka ojca, zamiast ciepła matki;)

Zabolał?

Zaboleć to może posypana solą rana...a tu mnie najzwyczajniej szlak trafił! I nauczka płynie prosta: jak coś robisz to rób to dokładnie. Następnym razem przyniosę pół butelki jak już się wystarczająco upewnie, że wszystko jest ok!

Lukase

Maciej Sierpiński oraz polscy winiarze próbowali szwedzkie rondo Lukase trzy lata temu w trakcie imprezy organizowanej przy współudziale The International Association for Northern Viticulture. Relacja z tej niełatwej degustacji znalazła się tu