Loara wpływa do ŻuŻu

Loara kojarzy się raczej z zamkami niż z winami, inaczej niż w Bordeaux..

zuzubordo.JPG

Tak więc po kolei:
* Zamek w Amboise
* Zamek w Anet
* Zamek w Angers
* Zamek Ainay-le-Vieil
* Zamek w Azay-le-Rideau koło którego podobno nawet jest jakaś winnica
* Zamek w Beauregard
* Zamek w Blois
* Zamek w Brissac
* Zamek w Chambord
* Zamek w Chamerolles
* Zamek w Chateaudun
* Zamek w Chaumont
* Zamek Chenonceau
* Zamek w Cheverny
* Zamek w Chinon
* Zamek w Chissay
* Zamek w Gien
* Zamek w Gizeux
* Zamek w La-Ferte Saint Aubin
* Zamek w Langeais
* Zamek w Lavardin
* Zamek w Le Gue Pean
* Zamek w Le-Lude
* Zamek w Loches
* Zamek w Luynes
* Zamek w Menars
* Zamek w Meung-Sur-Loire
* Zamek w Montgeoffroy
* Zamek w Montpoupon
* Zamek w Saumur
* Zamek w Serrant
* Zamek w Sully-Sur-Loire
* Zamek w Talcy
* Zamek w Troussay
* Zamek w Ussé
* Zamek w Valençay
* Zamek w Verrerie
* Zamek w Villandry
* Zamek w Villesavin
Wystarczy? Musi, bo więcej Wiki nie podaje Wink
W sumie można by skończyć w tym miejscu, bo artykuł się zrobił nieco przydługi, ale ciężko skończyć jak się nawet nie zaczęło:)

Ja nad Loarą nigdy nie byłem (stąd powyżej fotka zamku z bordo, gdzie też nie byłem;) i jakoś mi szczególnie tęskno za nią nie jest.
Mi osobiście kojarzy się ona raczej z winami niż z historią, czy powinienem żałować?
Może nie, bo jak jak twierdzi frankofil Sławomir Chrzczonowicz:
Winnice rzadko bywają przy zamkach, raczej przypadkiem, częściej są oddzielnie.
Najlepsza Loara to raczej małe wioski, choć jest jakies wino przy Azay-le-Rideau.
A wina: słodkie, choć nie tylko, wina z Chenin Blanc, długowieczne wina z Cabernet Franc,
w końcu osobliwości jak przedfilokseryczne Romorantin czy endemiczny Pineau d'Aunis.

Tym chętniej skorzystałem wraz z Markizem (bo z kim innym na zamek można się wybrać?) de Cośtam Cokolwiek
z zaproszenia Marka Popielskiego ze 101win i pospieszyłem do ŻuŻu, aby spróbować loarskich specjałów.
Dowodził oczywiście Captain, co niedawno z Londynu do nas z Wysp zawitał i w ŻuŻu swych sił próbuje.

zuzuthree.jpg

Zamki najlepiej podziwiać jest z rzeki, tak nam się wydawało. Zdobywać nie trzeba, po prostu peace & love:)
Zaczęliśmy spływ Loarą od ujścia. Dziwne nie? Breżniew tak podobno rzeki pokazywał.
Nikt nie powiedział, że musi być łatwo i nie obiecywał, że prąd rzeki zawróci.
Co więcej część z załogi rozchorowała sie sama, innym rozchorował się kot i musieliśmy sami pod prąd wiosłować.
Załoga się zmieniła, więc zmienił się i bagaż, jak u trzech panów w łódce nie licząc psa... i chorego kota;)

zuzulodka.JPG

Ku naszemu zaskoczeniu dość łatwo się zaczęło! Miłe złego początki pomyśleliśmy. Amhibolite kojarzy się z amfibią
i dobrze bo nią to dalej popłynęliśmy przez krainę Melona... de Bourgogne (skąd tu Burgundia nad Loarą? nie raz będziemy się temu jeszcze w naszej podróży dziwić) czyli przez apelację Muscadet. Wino Landrona kojarzyło się raczej z melonem,
ew. innym owocem w smaku, soczyście i przyjemnie, choć aromatycznie rodziły się pytania o
geologiczne terroir. Gneiss? Orthogneiss? Granite? Rocznik 2007 znakomity, świeżość i czystość pierwszego sortu,
ale 2008 zapowiada się podobno jeszcze lepiej... dacie wiarę?

zuzumelon.jpg

Potem skok w bok, jeśli chodzi o rejon, ale co do odmiany to jesteśmy ciągle nad Loarą. Exogera Virgula Goisota to raczej ziemia (czyli prawie Chablis), niż owoc (kto by poznał Sauvignon, może kot?, choć z czasem było łatwiej: owoce typowe dla odmiany się pojawiły na bazarku obok;). Sauvignon Blanc króluje na końcu naszej zamierzonej podróży w centralnej Loarze czyli w apelacji Sancerre czy Pouilly Fume. Chablis to jon (Francuzi piszą nie wiedzieć czemu Yonne), ale jon to nie tylko Chablis. Są tam także jakieś Auxerre (fani footbolu pamiętają!) czy Saint Bris (gdzie sowinjona szarego i białego, jak gandalfa, uprawiają). A nas jon to ładunek dodatni, jeśli chodzi o czystość i prezyzję wycyzelowanego i wyzutego z owocu twardego jak skała burgunda z sauvignona (tak tak, to możliwe!), ujemny jeśli chodzi o walory aromatyczne (pewno mineralne jest;) Jean Hughes Goisot i ferajna (cała rodzinka się zaangażowała: żona Ghislaine i kuzyni: Guilhem oraz Marie) to podobno wschodząca gwiazda Yonne! Niech nam świeci jak najdłużej, choć zwykłego Polaka oślepi swym blaskiem. I ja także uwierzyłem Bettanowi oraz paryskim specom z Grains Nobles i kiedyś kupiłem butelkę Pinota!
Czeka sobie spokojnie w odpowiedniej szufladzie, zawsze gotowa, bo kto by tam do piwniczki schodził;)

zuzupiwniczka.JPG

Potem burgund per se czyli poważnie zakrojony, zamaszysty szardonej od króla Loary Alphonse'a Mellota Juniora.
Mimo, że małżonka dopingowała go z brzegu, na niewiele to się zdało, chłopak zatonął wraz ze swym winem:(
Nie pierwszy raz okazało się, że król jest nagi. To pewno wypadek przy pracy, ale jak wino nazywa się les Penitents, to rzeczywiście raczej wór pokutny i w pielgrzymkę raczej do Compostelli, a nie mamić Amerykanów oraz takich jak ja czy Rurale, którzy wina wybierają po etykietach.

zuzumelot.jpg

W poszukiwaniu nowego króla wróciliśmy nad Loarę, choć łatwo nie było, bo Markiz musiał nieść łódkę. Trochę psioczył,
ale gdy tylko zanurzył się w burzliwych wodach apelacji Jasnieres poczuł się jak ryba w Chenin Blanc,
a dokładnie w ekspresyjnym wcieleniu tej odmiany: jest alkohol, jest cukier, jest kwas, jest mineralność, czego brak les Rosiers?
Może odrobiny równowagi. Ci co poszli jej szukać zginęli po drodze, w odmętach szenę może? A może po latach się odnajdą,
albo my odnajdziemy ich i równowagę. Marek i Wojtek już dawno wina z Domaine de Belliviere odnaleźli... a dokładniej ziołowe cuvée Hommage à Louis Derré 2002 z Pineau d'Aunis... pamiętam, że ktoś tam tańczył mazura w karczmie... przypomnicie?

zuzuheymann.JPG

Potem kolejny zamek, ale jakby niemiecki. Zwidy, cuda? Chyba, że Heymann Leowenstein przeniósł się ostatnio nad Loarę
i tam butelkuje teraz swoje Rieslingi z Premier Cru (w wolnym tłumaczeniu Erste Lage): B był be (walnięta flaszka?), L był lovely (nas tym razem walnęło, spadliśmy z krzeseł:) Alles klar?

zuzugendrier.JPG

W mieszance Gendriera nic nie było jasne: Cabernet Franc (z której to odmiany słyną loarskie wina czerwone),
Gamay (wspomnienie bożole, ale nie nouveau) i Pinot Noir (czyli znowu romans z Burgundią).
Ale samo wino jasne jak poranne słońce... w Prowansji czy Toskanii, bo przecież nie w Finlandii;)
Soczyście, lekko i bez zadęcia. Do ślimaków po prowansalsku serwowanych w ŻuŻu czy na prywatkę z Richebourgiem
u Nicolasa Potela
by się nadało w sam raz:)

zuzuparty.JPG

Jak Burgundia znowu nam się nawinęła to łatwo trafić od Potela do Irancy (w sumie i tak się nikt nie pozna, że to z dala od drogi, znaczy od rzeki... Loary) gdzie Pinota ze starych krzaków warzą Państwo... Tu już nie ma zabawy, ale jest wyraziste i zdecydowane wino... na co zdecydowane? Sam już nie wiem na co... może na to by zagościć na półkach winiarni ŻuZu, dzięki wsparciu importera 101win?

zuzuswieca.JPG

Markowi Popielskiemu przy okazji wraz z Markizem (bez niego do żadnego zamku przecież bym się sam nie wybrał)
za wycieczkę nad loarski brzeg i w okolice dziękujemy oraz zapraszamy na wtorkowy czat z jego udziałem! Last but not least thanks to all ŻuŻu!

zuzuglass.JPG

Comments

I tak tu gadać z profesorem...

Umówiliśmy się wyraźnie z Leśniczym, że on króciutko zagada, przedstawi mnie ogółowi czytelników, opowie o mnie i moim psie (co to go nie mam) a potem delikatniusio zniknie żebym ja mógł błyszczeć...
- i co? G....o Panowie (i oczywiście Panie)!
Wszystko napisane, wino wypite, ślimaki pożarte, korki zabrane... po prostu żenada.

A przecież o winie nie będę pisał bo wino jest do picia i gadania (i do szuflady- rzecz jasna) a nie do pisania.
Do pisania są jak wiadomo pisanki - ale to jeszcze nie teraz.

Muscadet rządzi, za nim Chenin. Z nagim królem do teraz nie wiem czy jest nagi i już czy po prostu walneli nam na oczy skanery antyterrorystyczne i dlatego nam się tak zdało - to wino bym powtórzył (jak i "B" H-L bo raczej też bliższe walnięciu niż winu było...)

Ps. Jak zwykle dementuję żebym cokolwiek robił ( a już na pewno nie pchał łódkę). Wielokrotnie na łamach starwines oświadczałem, że wszelaką pracą się brzydzę!