Komu wino?

Wina które zawsze chcieliśmy zanieść w gości, ale nie było okazji. Co byście wzięli?
Coś taniego co zalega w piwniczce? Coś półsłodkiego, żeby ciocia była wniebowzięta?
A może wino w butelce, plastikowej? W bezpiecznym trzypaku;) Z wakacji. Balaton,
a może Eger? Bez znaczenia. Białe muszkatowa landrynka, różowe bożoleskie nuwo,
czerwień zaś nas przeraziła, konkurować śmiało może z winami z Nigerii Wink

va04.JPG

Czy też króla/królową, co tam mówię perłę prawdziwą naszej piwniczki? To mógłby być
zbyt wielki wstrząs, a wiemy, że czego, jak czego ale wstrząsów nasza piwniczka nie
lubi. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że jak pisał Marek Bieńczyk ktoś naszą perłę
do szuflady schowa i nie poczęstuje. Potem się gimnastykować będzie trzeba coby ją
z tej odchłani niebytu wydobyć. Czasem też skończyć się może jak z historią opowiadaną
przez pewnego profesora. Czy nie miałeś wrażenia, że nasz wykład z historii starożytnej
to trochę jak rzucanie pereł przed wieprze? Na co jego kolega konfidencjonalnie: wiesz
co, a nie masz wrażenia, że to chyba nie do końca są prawdziwe perły.

va01.JPG

No więc przyznam się, byłem okrutny. Wybrałem antyperłę, coś jak antymateria, o niejasnej
zawartości, choć inne roczniki, które próbowałem słabe, a ludziom się jednak podobają.
Chciałem sobie i innym udowodnić, że to nic nie warte. Wina, a w zasadzie antywina, gdzie
tylko pieniądz Bernarda Magreza i bezduszna technologia rządzi. Wino, które w innych
rocznikach było obiektem kpin i żartów: ten carnet to jest tak beczkowy, że nawet jak korkowy
się trafi to nie czuć, czy też: dobre to wino... ale do pieczeni;) Sam Bernard Magrez to
przedmiot żartów w komiksie o Robercie Parkerze, namawia go do przekrętu życia, aby trochę
notami pomanipulować, a Chińczycy wszystko kupią, dostatnia starość w Maryland zapewniona.
Jak się skończyła historia? Tym, że w Ritzu porozdawał degustatorom Rolexy, serio! Niektórzy
wzięli, inni oddali, niesmak pozostał.

va02.JPG

Na szczęście inni byli bardziej szczodrzy. Spróbowaliśmy stare Sociando Mallet i Grange'a,
na deser szósteczkę Arvaya z 1999. Wtedy ja też się opamiętałem, targany wyrzutami sumienia
wyciągnąłem flaszeczkę Esegesi 2001, Rosiego. To była próba zadośćuczynienia.
Lista win z powyższej fotki od lewej:
Mezes Maly Balasza Tokaji 2008 kwasior co rozbudza apetyt
Grange Penfolds South Australia 1995 legenda, mięta i czekolada
Mira Salinas Alicante 2003 ultragęsto, robi wrażenie i... męczy
Esegesi Rosi Trentino 2001 dolomityczne i strzeliste jak Campanile Alto
Grand Blanc Milan Provence 2005 trudne bio, intryguje
Tour Carnet Magrez Haut Medoc 2007 poprawne choć przebeczkowane
Vila Capeta Razanj NV śmieszne, półsłodkie, garażowe, z bagażnika
Sociando Chateau Sociando Mallet Haut Medoc 1995 klasyka, eot
Trapets Domaine Trapet Gevrey Chambertin 2006 poważne, smaczne
Nyulaszo Balasza Tokaji 2008 sporo sie dzieje, choć ciągle po kwasie
Wyśmienity wieczór. Gra muzyka. Nawet w metrze. Dziękuję Wszystkim!

va03.JPG

Comments

Copains d'Abord!

Dobrze mieć kolegów. Można się od nich czegoś nauczyć, a i czasem dobrym winem poczęstują. By im to ułatwić, zaproponowaliśmy spotkanie na temat „wino, które zawsze chciałem przynieść, ale nie było okazji”. Rzeczywiście, przynieśli... dalszy ciąg przeczytacie na stronie Winobranie.blog.pl, gdzie Kohei relacjonuje swoje wrażenia ze spotkania w Bziku Kulinarnym.