Sauvignon Blanc. Historia pewnej histerii.

Historia Sauvignona wg tropicieli DNA jest dość prosta, tak mniej więcej jak u Lyncha;) Gdy na drodze pachnącego liczi i różami Traminera, stanął gruszkowo kwiatowy Chenin Blanc, róża i inne kwiaty zwiędły, porzucone gdzieś w bramie, liczi i gruszka lekko się nadpsuły i od skrzyżowania szli już razem we trójkę. Maleństwu dali na imię Sauvigon Blanc. Aromatyczne tak bardzo jak tylko rodzice na to pozwolili.

Przysłowiowe kocie siki na krzaku agrestu zna już prawie każdy, czasem też ktoś przypomni sobie epokę kamienia łupanego, szczególnie jak szuka terroir, zresztą co ja będę z Wami gadał, lepiej obejrzyjcie krótki instruktażowy film pod roboczym tytułem Deo i star obalają mity, część 13 1/4: Olać terroir?

Po zachwycie intensywnością aromatyczną przyszło pewne znudzenie. W końcu ile można wytrzymać w perfumerii, jak już po trzeciej próbce wszystko wydaje się takie same. Współczuję więc profesjonalnym degustatorom paneli Sauvignon Blanc, ale sobie również, gdy ostatnio degustowałem na panelu Magazynu Wino, po kolejnym Sauvignon Blanc rozległ się wyraz dezaprobaty: znowu! Użytkownicy portalu społecznościowego (nie mylić z blogiem;) SstarWines też bywają znudzeni aromatycznością, która bardziej kojarzy się z odpowiednimi sztucznymi drożdżami, enzymami, metoksypirazanami czy tiolami (Andrzej Daszkiewicz ostatnio w Magazynie Wino z naukową precyzją o tym wszystkim pisał) niż z owocem i ziemią, pracą winiarza w winnicy.
Ukute nawet zostało (tu na SstarWines, autorstwa Rurale, chyba, że wcześniej?) niezwykle trafne określenie: sauvignonowa histeria i dobrze się miewa, przynajmniej na naszym portalu.

Co do podobieństwa z innymi odmianami to jakbyście mnie zapytali, czy zdarzyło mi się pomylić Sauvignon z inną odmianą (wydaje się niemożliwe) to odpowiem jak pewien degustator na pytanie o nie odróżnienie bordo i burgunda: od dziś rano jeszcze nie! Z ojcem mi się dziecię pomyliło, Traminera wziąłem za Sauvignon Blanc, zresztą nie ja jeden! Verdejo tańczące Ruedę też może się łatwo pomylić, a co jeszcze? Wracając do naszego bohatera to najlepsze Sauvignon jakie próbowałem pochodziły jednak z Francji. Mniej tam owocowokociej histerii więcej aromatów kamienia łupanego niekoniecznie pochodzącego z terroir Pouilly Fume, choć nazwa zobwiązuje. Elegancko i bardziej strukturalnie. W cieplejszych klimatach kłopot mają, bo zebrać trzeba wcześnie, aby świeżość zachować, winifikować chyba też bez nadmiernej estrakcji, a potem kręgosłupa brak, choć ciała sporo. Zdarzały się pewno jednak wyjątki. Takie nowozelandzkie klasyki jak Kim Crawford czy Cloudy Bay dostępne w naszym kraju naprawdę warto spróbować.

Nad Loarą zaś wielu jest producentów, ale warto wspomnieć jednego, który niestety przedwcześnie nas (ich, tych nad Loarą) opuścił, a mianowicie Didiera Dagueaneau, który nie tylko świetnie powoził psimi zaprzęgami ale i fantastyczne wina robił. Niekoniecznie na winnym firnamencie należy jego Asteroidy szukać, choć może w którąś ciemniejszą noc uda nam się i ją dostrzec. Może na gwiazdkę?

Kilka Sauvignonów z panelu Górnego Nadodrza;)

Nyakas Buda 2008 Tesco/Balatonboglari 20PLN
droga mleczna prowadząca donikąd

Villa Narcisa Javier Sanz Rueda 2009 Biedronka 14PLN
pachnie jak sowinją, smakuje jak verde

Kiwi Vinival/Lacheteau Oc 2009 Społem/MV Poland 26PLN
marne jak na kiwi, ale typowe dla odmiany

Pozdni Zber Vajbar Bronislaw Morava 2008 MikImport;) 20PLN
rodzynkowy kwasior

Kilka Sauvignonów z panelu Magazynu Wino:

Trpelka & Oulehla Znojmo 2009 Wino z Moraw 30PLN
o la, la, la cytrusowe mydełko fa

Dalvina Strumica Radowisz 2009 Winnice Jaworek 36PLN
znośna lekkość bytu, transparentność ponad wszystko

Old Coach Road Seifried Nelson 2009 Vininova 49PLN
owocowa chemia pięknie pachnąca

Hort Znojmo 2009 Wino z Moraw 58PLN
bezwymiarowa landrynka, z nią nie pogadasz

Estate Selection Hunky Dory 2009 Marlorough Rolmex/Winkolekcja 53PLN
zielono mi tłuściochowi bez kręgosłupa