VieVinum 2012 część 1 - Twarze austriackiego wina

Targi to nie tylko okazja do spróbowania wielu win, ale szansa spotkania tych, dzięki którym to wino w ogóle mamy. Twarze austriackiego wina (wstyd przyznać) są dla nas wciąż anonimowe. Wielokrotnie podchodząc do stolika zastanawialiśmy się z zaprzyjaźnionym blogerem, czy to „ten” pan Pichler, czy to właściciel, winiarz, czy dyrektor marketingu? Wspaniałe na VieVinum było to, że byli tam "prawie wszyscy". Dwa, a czasem nawet trzy pokolenia i mnóstwo kobiet zaangażowanych w robienie wina. Bardzo rodzinna atmosfera, bardzo familijny biznes. Oczywiście czasu na długie dyskusje nie było, ale kilka słów (czasem w przypadku biodynamików znacznie więcej, zważywszy na dociekliwość zaprzyjaźnionego blogera), czasem krótkie opowieści o winie, a czasem tylko uśmiech. Wspaniały szczery uśmiech i pytanie w oczach: "smakowało?" I wspólne kiwanie głowami z uśmiechem: "tak, smakowało", "no pewnie, że smakowało, to świetne wino, wiem, bo sam robiłem!" odpowiadały oczy i uśmiech producenta.

No to pozwolę sobie przedstawić kilka twarzy austriackiego wina (wszystkie zdjęcia publikuję za zgodą przedstawionych na nich bohaterów).

Absolutna czołówka Wachau, a całościowo po targach mój osobisty faworyt w tym regionie, wina z Weingut Prager. Świetnie wyważone i eleganckie wina. Prezentowane przez pana Toni'ego Bodenstaein'a z synem:

Prager-4586.jpg

Jednym z najbardziej obleganych stoisk było Weingut F.X. Pichler. I to nie tylko owiane legendą wina, prezentowane przez panią Johannę Pichler przyciągały.

FxPichler-4624.jpg

Inna legenda tego regionu, polecana mojej uwadze przed wyjazdem przez Stara, to wina z Weingut Knoll. Pyszne, prezentowane bardzo młode, niezabutelkowany jeszcze rocznik 2011 o ogromnym potencjale, co pokazała próbka z rocznika 1987. Regionalne (chyba, regionalne) stroje dodawały kolorytu do i tak sympatycznej atmosfery.

Knoll-4589.jpg

Dłużej zabawiliśmy tuż obok, u biodynamików z Nikolaihof. Uwagę zaprzyjaźnionego blogera wzbudził krowi róg (niestety, albo na szczęście pusty) i już nie było odwrotu. W winnicy biodynamika stosowana od lat 70-tych, teraz pod marką Demeter. Podobno przynosi efekty, gdyż choroby omijają winnice. Wina też smaczne, bez „skutków ubocznych metod biodynamicznych”, czyste i nieźle oddające cechy odmian. To już kolejne pokolenia rodziny Saahs zaangażowane w wino:

Nikolaihof-04592.jpg

Austria to nie tylko Wachau. Udało się przebić przez gąszcze wielbicieli Sauvignon Blanc i spróbować jego interpretacji ze Styrii. Wina z Weingut Tement to klasa światowa bez dwóch zdań. Próbowana chwilę później Lafoa 2010 z południowego Tyrolu nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia. Może to trochę magia marketingu i uroda sympatycznej pani miała wpływ na to wrażenie, ale wina broniły się same. Niebawem podobno będą dostępne w Polsce. Fajnie, tylko aż boję się zapytać o ceny.

Świetne wiedeńskie Gemischter Satz prezentowane były przez bardzo miłą panią:

Tement-4610.jpg

Ale Wieninger to nie tylko Gemischter Satz. Dla mnie jednym z lepszych próbowanych na targach win był Chardonnay Grand Select 2009 - magia w kieliszku i marzenie na przyszłość.

Skoro już wspomniałem Chardonnay, to koniecznie trzeba wspomnieć o rodzinie Velichów (jesteśmy już w Burgenland). Pan Heinz Velich (na zdjęciu poniżej z lewej) został właśnie ogłoszony w Austrii winiarzem roku 2012 (gratulujemy!). Mocno beczkowe prezentowane wina z rocznika 2010 (jeszcze nie butelkowane) zapewne potrzebują sporo czasu, żeby w pełni pokazać swoje możliwości.

Velich-4674.jpg

Burgenland to jednak przede wszystkim wina czerwone. Z morza świetnych producentów udało się spróbować między innymi pysznych win z Weingut Gesellmann. Mieliśmy się "oszczędzać" i próbować "na wyrywki", ale pan Albert Gesellmann (na zdjęciu prezentuje „bordoską mieszankę” Bela Rex 2009) tak przekonująco o winach opowiadał, a wina tak bardzo smakowały, że się nie dało i spróbowaliśmy z zaprzyjaźnionym blogerem chyba całej linii win czerwonych. Opus Eximium No.22 2009 to wino warte poszukiwań w celu umieszczenia w piwniczce.

Gesellmann-4702.jpg

Inne wina czerwone z Burgenlandu, które mnie zachwyciły to wina Prielera. Poniżej po prawej pan Georg Prieler, na zdjęciu pewno opowiada o DAC Leithaberg, a krytycy twierdzą, że "za dwadzieścia-trzydzieści lat, nasze dzieci będą zamawiały butelki DAC Leithaberg na specjalne okazje, tak jak my teraz zamiawiamy butelkę Brunello".

Prieler-4711.jpg

O winiarzach Weinviertel już pisałem w osobnym tekście, ale na targach była okazja poznać wina Weingut Ebner-Ebenauer. Pani Marion poczęstowała i opowiedziała o całej gamie robionych u nich w winnicy Gruner Veltlinerów. Rzeczywiście, jak się już wie co i jak, to można łatwo wychwycić subtelne różnice między winami z różnych siedlisk.

Ebner-4733.jpg

I na koniec Carnuntum i dostępne także u nas wina Gerharda Markowitsch'a. Bardzo smaczne "gwoździe" (to określenie zaprzyjaźnionego blogera). Wina, w których wyraźnie widoczne są różnice między szczepami. Można się na nich uczuć charakterystyki austriackich szczepów. A do tego smaczne.

Markowitsch-4745.jpg

To kilka osób, które udało się spotkać, z wszystkimi się po prostu nie dało. Z pozostałych niesamowite wrażenie wywarł na mnie charyzmatyczny pan Fred Loimer (świetne wina!), który z takim zapałem prezentował swoje wina, że z wrażenia chyba nie zrobiłem zdjęcia zafascynowany jego mini-wykładami. No i jeszcze pani Maria Gruber, której uroda tak oczarowywała wszystkich wokół, że i mnie brakło śmiałości do zabawy w fotografa.

A o samych winach postaram się jeszcze niebawem ciut więcej...
Na VieVinum 2012 dotarłem i byłem goszczony na zaproszenie organizatorów, którym serdecznie niniejszym dziękuję.

Comments

Maria Gruber we własnej osobie

Christian Gruber - Maria Gruber - Ewald Gruber

Foto @GruberWein.at