Skalny slang, winna mowa

Niektórzy z winnym slangiem walczą, inni się mu poddają, jeszcze innym marzy się kreowanie nowych winnych określeń, tworzenie winoneologizmów. Ostatnio po latach wpadł mi numer Magazynu Góry. Mogą być Góry, może być Wino. Inaczej pisze się o górach i skałkach niż to ongiś bywało. Winna mowa też ciągle ewoluuje. Paryski ciągle co prawda cytowany, Nyki nikt nie tyka, Zwolińskiego ładnie się czytało.

Ryszard Pawłowski stary, ale jary, ciągle ludzi na ośmiotysięczniki (coś jak nasza winna ósemka;) ciągnie, może się wybierzesz? Jest jeszcze coś tam o pionierach Wojtku Kurtyce i Piotku Korczaku, o ich rywalizacji... u nas też jest Wojtek, a kto z nim rywalizował, zanim ten odszedł... już chyba nie pamiętam kto to był taki, ale adwersarzy miał kilku. A jak pisze się o skałach teraz? Ano cyferki są syte, znaczy takie krągłe jak ósemki na naszej, czy ich skali. Skale są różne, zwykle punktowe, jak u nas. Z przeliczaniem jest niezła zabawa. Czasem ktoś przeceni początkową ocenę, bywa, że cudzą, choć i swoją się rzadziej jednak zdarza. Mówi się wtedy, że z sytej 8a, wycenę zmieniono, na zimnodołową 7b z plusem;) Kojarzycie? Drogi nazywa się zabawnie i tego nam brakuje, aktu chrztu znaczy, choć przecież wątki zakładamy, nowe kierunki wytyczamy, także zespołowo. Wina jednak chrzczą winiarze, bardziej lub nieco mniej udanie. Jakie nazwy? Zależy. Pata Negra na przykład, dobrze się kojarzy, to pewno dość syta droga musi być.

Fotografują też sporo, choć obiekt jakby mniej statyczny mają, a i warunki trudniejsze niż my, gdy etykietom fotki strzelamy. Choć każdemu ręką może zadrżeć, z emocji. Pomysły na fotografie mają przeróżne. Jacek Ostaszewski pisze właśnie we wspomnianym numerze Gór, że i po gołą babę chcieli sięgnąć. No może nie całkiem goła, ale w toplessie. Po poszukiwaniach nawet znalazł jedną modelkę odpowiadającą zleceniodawcy, ale gdy wyjaśnił jej o co chodzi, powiedziała, że chyba żartuje. Nie wiem, czy o topless chodziło, czy o wspinaczkę. W innymi miejscu pokazuje sportowe podejście (u nas też co poniektórzy cyferki zaliczają Parkerowskie zamiast winem się cieszyć). Pisze on o swoim przyjacielu Szalonym (Piotr Korczak), że gdy na jakiejś drodze zacukał się w jakieś lokalne bezchwycie to rzucił: "i co z tego kurwa, że podciągam się 120 razy na drążku, jak tu nie ma z czego zadać". U nas też są tacy co 120 win zdegustują w dzień, a potem Merlota z Pinotem pomylą ;)

Są też w światku wspinaczy i alpinistów nagrody. Polska Jedynka, czy międzynarodowe Złote Czekany. Kontrowersje jak przy przyznawaniu Grand Prix Magazynu Wino. Osstary mało medialne są aby na awanturę zasłużyć ;) Zacytuję Wojtka Kurtykę: "Człowiek, który utożsamia siebie z jakimś pieprzonym tytułem, jakimś Oskarem, Noblem lub Jedynką, traci szansę na dostrzeżenie rozgwieżdżonego nieba." Wojtek Kurtyka pisze o siekierze (tak ochrzcili tę górę, nawiązując do miejscowego określenia), ale niby bez ściemy, jak u nas co poniektórzy o winie. A może oni też ściemniają? Może chodzi o animozje między światkami i środowiskami? O nadmierne ambicje? Zazdrość? Czy też poszukiwanie prawdy? Melanphulan to góra „Siekiera” – nazwa idealna, nadana przez Wojtka Kurtykę – "gdy się pierwszy raz pod nią zjawiasz, wbija się w twoją wyobraźnię niczym ostrze siekiery i potem nie jesteś już w stanie myśleć o niczym innym". U mnie było tak chyba z winami od Domaine Romanee Conti czy też Vieilles Vignes Francaises Bollingera. A u Was?

Kontrowersje przy ocenie tej drogi na Melanphulanie przypominają różnice w wycenie Chateau Pavie 2003, diametralnie różnie je wyceniano po obydwu stronach oceanu. Kto miał rację? Kontrowersje też przy drodze 9b (to top, u nas nie odnotowano, może Mission Haut Brion 89;) Chilam Balam poprowadzonej (a może nie) przez Bernabe Fernadeza. W końcu jakie mlode gwiazdy widnieją na winnym firnamencie. Szczerze mówiąc to sam nie wiem. U nas świetlaną przyszłość kreślę przed MKonwickim, szybko doszedł do granicy kwasu i utlenienia, po której ciężko mu będzie iść dalej ;) W skalnej świeżo i z polotem, jest u naszych sąsiadów, w stylu lekkim i kwasowym prezentuje się wyżyłowany, choć mikry Adam Ondra, w porównaniu z napakowanym Hiszpanem (jak Ribera, czy Toro) Dani Andrado, czy przyciężkim (daj mi taką ciężkość Panie;) natchnionym Chrisem Scharmą z USA (z Santa Cruz jak Montebello Ridge'a), jak niektóre ich caby i pinoty, prezetuje sie z niebywałą lekkością (znośną całkiem, choć Nieznośna Lekkość Bytu to też droga wspinaczkowa) jak i finezją. Tak też pokonał wspomiane Chilam Balam i to już czwarta 9b na jego rozkładzie. Zasłużył na kieliszek Malagi, bo to tamte okolice.

No i dziewczyny. Nie te co topless wspinać się nie chcą. Ciągle muszą udawadniać facetom swoją wartość. Jak przejdą drogę, to faceci zmieniają jej wycenę, niektórzy tak mają. W męskim świecie narażone są na szykany, w winnym też budzą zazdrość. Też różnie są odbierane. Muszą być precyzyjne jak brzytwa, inaczej nie ma przeproś, traktowane są jak faceci, odpierać muszą agresywne ataki. Walczyć bark w bark. Baranowska nie dostała Jedynki, skalna jakaś wspinaczka też nic z tego. Może w przyszłym roku?

Pustelnicy sukcesy zaliczyli. Starszy Piotr w końcu Koronę (jak w Winach Europy;) ale Himalajów, a nie Europy, odhaczył, a młodszy Adam 9a, Action Direkt, pierszą 9a przeszedł jego i polską... łódzka szkoła cdn, zajrzyj więc tu jutro :)