III Urodziny SstarWines, Wrocław, Restauracja Vincent

Urodziny ważna sprawa. Nawet jeśli solenizant młody, nie w pełni świata świadomy, ale ciągle pełen poznawczego zapału. Jak to trzylatek. Zebraliśmy się zatem w ostatni weekend, aby tym razem kameralnie i rodzinnie wraz z solenizantem świętować.

DSC01927.JPG

Spotkaliśmy się nietypowo, bo w miejscu tymczasowym, a nie docelowym. W miejscu kultowym, w którym Maciek Chełmicki wspominał przyjaciół przy płonących kieliszkach. Czasy nie te i wspomnienia inne. Spróbowaliśmy kilku oliw i innych przysmaków i wspólnie udali do miejsca przeznaczenia. Po drodze mijaliśmy lokal znany z poprzednich urodzin. Raczej się nie oglądaliśmy, tylko poszli dalej. Tym razem zamiast na hałaśliwą imprezę techno, trafiliśmy do średniowiecznej kamienicy w praskim stylu. Bardzo kameralnie i rodzinnie, jak na urodziny przystało.

DSC01935.JPG

Szeroki stół podzielił nas trochę, na jakby dwa obozy, ale nie daliśmy się podzielić i w bardzo serdecznej atmosferze, przy lampce szampana dla dorosłych i świeżym soku z marchwi dla solenizanta, oczekiwali posiłku. Zupy do wyboru, przystawki, atmosfera ulegała rozluźnieniu. Panowie zdejmowali marynarki. Ciągle oczekiwaliśmy kolejnych gości, aż niespodziewanie pojawiło się danie główne. Do ryby białe wino, do wołowiny czerwone - nie, tym razem dorośli złamali ten stereotyp i próbowali odwrotnie.

DSC01981.JPG

Mówili coś o Pinocie, gapiąc się w sufit, gdy solenizant niezbyt tematem zainteresowany bawił się samochodzikami pod stołem. Rodzina z Warszawy niestety w tym roku nie dotarła, mnóstwo obowiązków, przeróżne koleje losu, a także fakt nieeleganckiego zachowania drużyny dolnośląskiej, która w stolicy wygrała z tamtejszą drużyną. Rodzina z Poznania stawiła się prawie w komplecie, w końcu w meczu naszych drużyn był remis.

DSC01952.JPG

Pojawiali się nowi goście, a część musiała wyjść (pilny lot do Buenos Aires, tango czas był tańczyć). Czas upływał na rozmowach. Dowiedzieliśmy się jak jeden mistrz szachowy prawie przegrał partię przez czas po pierwszym posunięciu przeciwnika - debiut Groba - wpadając w szczere zdziwienie i nie wiedząc, jak odpowiedzieć. W porę się ocknął i jednak partię wygrał. Nauczyliśmy się jak najlepiej grać białymi przeciwko obronie sycylijskiej - zaczynać d2-d4, zamiast e2-e4. Były też historie o pracy u winiarzy austriackich w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych i czy czarne jest dobre, czy nie. Wielu rozmów nie udało się spamiętać.

DSC01950.JPG

Uczestniczyliśmy w krótkim instruktażowym pokazie degustacji z salaterek, dzbanków i wiader. A także praktyczne zajęcia z produkcji wina: sztuka kupażu. Efektem tej ciężkiej pracy dorosłych uczestników spotkania, ma być unikatowa butelka doppelmagnum wina urodzinowego "Star Trua". Po rocznym leżakowaniu w wiadrze, wino to będzie przedmiotem aukcji, choć oferty już można nadsyłać na adres administracji portalu Starwines (cena wywoławcza uzgodniona zostanie niebawem, ale na kwotę poniżej miliona dolarów nie ma co chyba liczyć).

DSC01982.JPG

I tak minął kolejny rok. Było bardzo miło. Solenizant jest coraz starszy i dojrzalszy, ale ciągle z młodzieńczą werwą. Do zobaczenia za rok! Smile

DSC01983b.JPG

Teraz Polska:
Rondo Rose Winnica Węgrów Winnice Wzgórza Trzebnickie 2010 Dolny Śląsk
Gewurztraminer Winnica Węgrów Winnice Wzgórza Trzebnickie 2010 Dolny Śląsk

DSC01957.JPG

Pinotowo.Vincent.Wroc.pl:
Brut Nicolas Feuillatte NV Champagne http://www.sstarwines.pl/wino6373
Pinot Noir Winnica Jeziorki 2010 Wielkopolska http://www.sstarwines.pl/wino11471
Aux Saints-Juliens Hubert de Montille 2007 Nuits-Saint-Georges http://www.sstarwines.pl/wino11462
Riserva St. Michael-Eppan 2006 Alto Adige http://www.sstarwines.pl/wino11469
Carter Vineyard Ken Wright 2007 Oregon http://www.sstarwines.pl/wino11463
Queulat Gran Reserva Vina Ventisquero 2008 Casablanca Valley http://www.sstarwines.pl/wino11468

DSC01939.JPG

Corky:
Neprica Tormaresca 2007 Puglia

Vanilla:
Vegalfaro 2006 Utiel Requena

Refresh:
Berg Schlossberg Georg Breuer 2007 Rheingau http://www.sstarwines.pl/wino11475

Die Hard, czyli Szklana Pułapka:
Castello di Farnatella Felsina 2007 Chianti Colli Senesi
Rosso Cottanera 2007 Etna
l'Huisserie Alliet 2005 Chinon
Pie Franco Luis Pato 1999 Beiras
Camps Gros Martinenga di Gresy 1985 Barbaresco

DSC01965.JPG

Tomorrow Never Dies:
Guiness
Kilkenny
Paulaner

DSC01985.JPG

Comments

Po kolei

No bo przecież nie przed;) Otwartym tekstem trzeba powiedzieć, że poszliśmy na degustację do Vinoteki 13, z zachłanności pewno. Małe co nieco też kupiliśmy i miłą Panią ze sklepu na naszą imprę zaprosiliśmy. Po drodze z Hotelu Monopol (bez podtekstów) mijaliśmy w oddali sklep Wina i Specjały oraz lokal Impressa, który z galerią z Miro i Chagallem sąsiaduje. Sztuka wysoka, czy sztuka mięsa? Oto jest pytanie! A obydwie sztuki grają na Krupniczej. Dotarliśmy w końcu do Vincenta. Vincent gościnny jak zawsze, choć tym razem ani dni węgierskie (halesle), ani bułgarskie (borgacs) nas tu nie sprowadziły. Styl sufitu rzeczywiście czeski, przynajmniej w tej sali w Restauracji Vincent, w której biesiadowaliśmy. Zupełnie jak w najstarszej praskiej knajpie (kiedyś kawiarni) U Tri Pstrosu, czyli U Trzech Strusi. Menu było od dawna ustalone. Tu strusi nikt nie serwował, ale dla każdego znalazło się coś dobrego. Zupa? Trzy do wyboru, już nie pamiętam jakie ale borowikowa na pewno była. Przystawka z trzech się składała części, w trzech aktach jakoby, choć przecież nikt się nie rozbierał... przynajmniej jeszcze nie wtedy;) Patera z łososiem, wieprzem i wołem, zachwyt niemy, bo usta pełne;) No może bez przesady, ale złe mięsko nie było. Deser mega: sernik i szarlotka. Klasycznie. W szachy nauczyliśmy się wyjścia pionem z linii g, od razu o dwa pola, to dopiero konsternacja. Kupaż to miał być Sstar Wine Trois, ale MikPaw lepiej to wymawia:) Kolor uzyskaliśmy piękny, z rozcieńczonego Rondo, fioletowy, ktoś chciał nawet przez chleb przepuszczać, ale nie wiem czemu, może nuty grzanki, jakże pożądane? Smakowało nieco wodniście, wrrróć... znaczy mineralnie i potoczyście. O północy wytoczyliśmy, a może ktoś nam pomagał (batman? niemożliwe!), się z Vincenta. Prosto się trzymająć. Poszliśmy rzecz jasna na piwo, do Guinessa. A tam w TV Adamek obijał właśnie biednego McBride'a. Zobaczymy czy da radę Kliczce? No i symbolika dat. W zeszłym roku, tuż po imprezie, nad ranem spadł na nas jak grom z jasnego nieba smoleński dramat. W tym roku też w przeddzień rocznicy jakoś się zebraliśmy. Ech...