Burgundzcy Menele

Od czegoś trzeba zacząć... prymitywiści zaczynają grzecznie od początku, trendsetterzy zaczynają od końca twierdząc, że to jest właśnie nowy początek... to ja zaczne od środka. Opisując jedno z win Marek Bieńczyk powiedział, że to raczej wino dla profesjonalnych miłośników burgunda... bo Ci wypiją wszystko. Pozwoliłem się nie zgodzić i stwierdzić, że do tej pory o tych co piją wszystko myślałem, że to menele... i tak powstali Menele Burgundzcy... chyba się do nich zaliczyłem.

jjc.jpg

A sam obrządek picia zaczęliśmy od pogranicza - Passetougrains od J.J.Confurona spisał się znakomicie.
Producent w zasadzie nieznany we Francji, robi raczej na Stany, ale tego wina i tak nie opisuje na swojej stronie, bo to przecież gamejowy bękart. Gdyby nie nuty zielony to byłoby po prostu super... (choć idąc tym tropem to zaraz stwierdzę, że gdyby nie pare innych drobiazgów to byłby to laTasz...)
Kolejny wstępniak był już poważniejszy, pełnopinotowy, z typowym burgundzkim nosem...tyle, że wszystko bez uniesień. Duża kwasowość i suchy garbnik, choć i słodka truskawka na języku się pojawiała...Niby bliższy prawdziwym burgundom, niby pełniejszy ale 50% droższy Smile

gfc.jpg

Rolę wstępniaka dla białych odegrało (w dwóch aktach) aligote.
Najpierw świeże, proste, kwasowe wino z 2008 od Noellat Hudelot (zapisałem że w nosie anyżek) ale usta słabsze - całość na 5-.
Potem to co z aligote można wycisnąć: de Villaine, Bouzeron 2007.
Tu nos jak w białym burgundzie, pastelowe, zwiewne aromaty. Usta z dobrą kwasowością i całkiem pełne. Między 5 a 6... a nawet może i 6 po prostu.

deV.jpg

Chardonnay pojawił się najpierw w całkiem dobrej (uwaga : potoczystej) wersji wg Stephane Aladame (Montagny 1er Cru 2008) a potem od Paula Jaqueson (Rully 2009), które otworzyło się przed nami kaskadą aromatów. Najpier mleczno-słodkie (landrynki, karmelki), słodkie nuty kwiatowe (konwalie, jaśmin) na koniec mięta czy eukaliptus. Usta też pełne, gęste... wręcz słodkie. Przeszkadzała mi lekka redukcja w ustach - jakieś kwaśne jabłka, acetony, orzechy itp. Ale to bez wątpienia kawał przyjemnego wina. Do wypicia nawet przez ciocie... znów między 5 a 6. I dam 6 choć z zastrzeżeniem, że to wino to jednak komercja więc miłośników win nie-wprost może odstraszyć...

pjr.jpg

Klasą dla białych w tym zestawie było dla mnie wino St Aubin Fontenotte 2008 od Marc Colin ( a w zasadzie od jego syna). Miodowy atak i kwasowe wypełnienie. Przy tym mineralnie lub jak kto woli metalicznie zimne. Wino bez użycia techniki batonażu. Tu szósta się po prostu należy jak psu kabanosy

mcs.jpg

Na tle ekonomicznych białych, nieZAdrogie czerwone wypadły blado.
Pewnie w jakiejś części jest to efekt dość przeciętnego rocznika 2008. Z resztą cała degustacja upłynęła pod znakiem walki chudego i bladego 2008 z tłustym i opalonym 2009. O ile dla białych 2008 zły nie był to jednak czerwone z tego rocznika cierpiały na niedojrzałość i wodnistość...
A ponieważ wśród ślepych jednooki jest królem to bezapelacyjnym zwycięzcą w klasie czerwonej został Joblot - Givry Pied de Chaume 2009.
Nos dużo bardziej dojrzały niż w pitym wcześniej Mercurey Chamirey od Francois Raquillet. W obu pełno było owoców, ale w Mercurey to były czereśnie a u Joblota wiśnie. I to chyba najlepiej oddaje różnicę między tymi winami. W jednym sympatyczna słodycz w drugim więcej głębi, powagi.

jgp.jpg

Degustacja 15 win klasy ekonomicznej z pobrzeży Burgundii pokazała, że w dobrych rocznikach wina mogą być interesujące ale w słabszych brakuje im dojrzałości... ale i w jednym i drugim ceny są relatywnie wysokie. Za 15 Euro trudno jest znaleźć szóstkowego burgunda. Rejent Milczek po degustacji podsumował, że zamiast pić słabego burgunda woli się napić podobnej klasy St.Laurenta... coś w tym jest pomyślałem i zaraz po degustacji napiłem się Umathum'a... jednak to nie do końca to samo. Ewidentnie burgundy są wyrazistsze, strzelistsze... jak brakuje im dojrzałości to po prostu czuć zielone skórki, ale sama konstrukcja wina pozostaje "gotycka". Na tym tle i w tej systematyce St Laurenty i Pinoty z Austrii bardziej kojarzą mi się z barokiem Smile

Comments

Marek Bieńczyk budzi się na wiosnę

Marek Bieńczyk raportuje o swoim przebudzeniu się na wiosnę wierszem Tomasza Różyckiego
Ile muzyki (Liquors & Wine)
Ile muzyki, no ile muzyki
z tych neonów, feromonów, spomiędzy
warg szansonistki, zewsząd. I jak myślisz,
czego chcę się dziś napić? Bez pieniędzy
nic nie zwojuję, co najwyżej whisky lub
tani rodan, ażeby udręce
pokazać piękny film i wejść w tym filmie
w owtarte usta nocy, jeśli przyjmie
pani taki podatek. Ach, Ludwiku,
nie przytrafiła ci się kiedyś miłość?
przynajmniej jedno: granice języka
są gdzieś w zaświatach – kilka razy byłem
w tym sklepie, to wiem: można po nim bzykać
tam i z powrotem, wszędzie skrzynki wina
i szansonistka. Dzisiaj degustacja,
spróbuj jednego tylko, a przepadłeś.

Menele i złodzieje

O menelach ostatnio pomyślałem jak stanąłem w wejściu do Grand Hotelu (gdzie Likusowie Vinotekę odpalili), a obok mnie stanął dumny przedstawiciel tej grupy społecznej. Miałem plecak (żołnierski) na plecach, w nim serce pełne niepewności jak zostanę na wernisażu (nie moim;) przyjęty, klikudniowy zarost na zoranym przez doświadczenia, zmęczonym po podróży licu. Cel mieliśmy wszak podobny, napić się za darmochę. Puściłem go przodem, ale zwątpił i sie wycofał wstydliwie, ja byłem twardszy. Zdjąłem plecak, umieściłem w bezpiecznym miejscu (laptop i kopia SstarWines przecież;), poprawiłem nieliczny włos na głowie, przypomniałem sobie wszystko co wiem o fotografii i muzuce (wernisaż niejakiego Kuźniaka) i odważnie ruszyłem nagabując studentów o co kaman...

Teraz o złodziejach, a w zasadzie o szantażystach, bo z tego co pamiętam to Aubert de Villaine z Domaine Romanee Conti, którego Bouzerona Markiz pił, z jednym z nich się na cmentarzu umawiał... jak się skończyła ta historia pewno wiecie. Nowy rocznik la Tache niezagrożony, na Gaudichots ciągle polujemy, a Bouzerona każdy może sobie kupić, mój szef na przykład Aligotee uwielbia, jak nie ma pod ręką Chablis.

A kto to pisał?

?

Już widać kto menel;)

Znaczy autora udało mi się włączyć w Drupalu, więc teraz pytanie GP już nieaktualne, bo pod tytułem widnieje data i autor. Czasem w tym CMSie jakim jest Drupal trzeba się nieźle naklikać.

MdCC

MdCC samozwany Markizem de Cośtam Cokolwiek to napisał i nawet się podpisał, ale zniknęło w meandrach drupalowych trzewi. Odbijemy ten podpis, wydobywając go z drupalowego mordoru Wink PS. Na przyszłość MdCC wybieraj Story, a nie Page, wszak pisujesz zwykle historie Smile A może Ty GP coś dłuższego byś na Drupal wrzucił, np. o winach portugalskich?