Szampan Clicquot w Polsce

W latach 20. XVIII wieku rozpoczęło się na świecie panowanie szampana, czyli białego musującego wina. Również w Polsce, francuski wynalazek szybko znalazł swoich entuzjastów. Chcąc naśladować europejskich monarchów, polska magnateria nie mogła sobie odmówić wina z Szampanii. Zanim jednak kielich polskiego szlachcica napełnił się musującym francuskim specjałem musiał przebyć długą drogę.
8533.jpg
We Francji sprzedażą szampana zajmowały Maisons du Champagne. Jednym z nich był Maison Clicquot. Najwięcej odbiorców win z Clicquot pochodziło z Włoch i Niemiec, stopniowo pojawiały się również zamówienia z Polski. W 1772 roku zanotowano pierwsze zamówienie z Krakowa. Kolejna lata przyniosły szampanowi Clicquot znaczne sukcesy na rynkach Europy Północnej. Sukces ten zawdzięczać można było specjalnym wysłannikom handlowym, których zadaniem było zdobyć zaufanie klientów i dobrze sprzedać swój towar. Dla Maison Clicquot pracowało ich pięciu: Bohne, Kruthoffer, Bahnmayer, Hartmann, Muller. Najbardziej znany z nich Louis Bohne, dawny przedstawiciel Maison Veuve J. Ronns, współpracę z Clicquot rozpoczął w 1801 roku. Kiedy stało się jasne, że ekspansja szampana obiera kierunek na Północ i Wschód Bohne wyruszył w podróż, która przez Prusy i Polskę doprowadziła go do Rosji. Tam doskonale rozsławił markę szampana Clicquot stając się przy tym przyjacielem samego cara Aleksandra I.

Fragment drugiego dziennika podróży Louisa Bohne (październik 1802 - marzec 1804)
Gdańsk:
(...) Co się tyczy naszych win, Gdańsk jest bardzo interesującym miejscem. Pośredniczy on w handlu między nami a Polską. Obecnie importuje blisko 30 tysięcy butelek wina rocznie. Wcześniej, przed rozbiorami Polski, było to 120 tysięcy [butelek] i blisko 40 tysięcy baryłek win z Bordeaux(...). Tutejsi kupcy są bardzo solidni i w stosunku do obcokrajowców wykazują się starodawną gościnnością, trzeba z nimi jeść, pić i bawić się zanim można porozmawiać o interesach (…).
Warszawa:
(...)Wino serwuje się tu jak w Krakowie: [mieszkańcy Warszawy] przyzwyczajeni do win węgierskich preferują aby nasze były bardzo likierowe, jasne i aby korek strzelał dobrze, ale nie gwałtownie(...).

Comments

Gdańsk bardzo ciekawym miejscem niewątpliwie jest.

Co do tego zgoda. Podobnie uważa Anna Wakulik w Cinema Paradiso: Znamy się mało. Najpierw może więc powiem coś o sobie. Na imię mam Ania. Urodziłam się w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym ósmym roku w kwietniu. Właściwie to w pierwszej połowie kwietnia. Dokładnie dwunastego kwietnia. W Gdańsku. Może będziemy mieli wkrótce okazję Annę i Gdańsk bliżej poznać. Póki co warto wybrać się do Trójmiasta na wino, choć może Leśny Dzban zostawmy innym. Niekoniecznie też trafić tam trzeba po to, aby ochrzcić jakiś statek. Choć rozbić tak sobie Veuve Clicquot na jakiejś burcie czy dziobie okrętu, to chyba każdy by chciał... oprócz tych co woleliby wypić je na miejscu, rzecz jasna z gwinta;)