W 80 win dookoła świata

Już pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku bardowie z Budki Suflera śpiewali: "Pamiętam, jak do miasta raz zjechał na dzień wielki cyrk". Na ten moment musiałem trochę czekać, ale teraz będę mógł też tak zanucić przy goleniu, choć nie powiem, że "chciałem w świat z cyrkiem iść". Do miasta, choć na prowincji, ale po kolei.

01_Wroclaw.JPG

Na spotkanie festiwalowe stawiłem się zgodnie z godziną wyznaczoną na zaproszeniu, a nawet chwilkę wcześniej. Wejść się nie dało, trzeba było poczekać do umówionej godziny. "Ferma była dobrze zagospodarowana." Najpierw nieśmiało przechadzałem się po sali nie wiedząc skąd zacząć. Aż wreszcie w kącie sali, dokładnie jak w rogu mapy, reprezentantka kraju składającego się głównie z dwóch wysp "Stosownie do wiejskich obyczajów spytała, czy by się czegoś nie napił." Była to nader trafna decyzja, gdyż wszystkie prezentowane nowozelandzkie specjały były dobre. Od arcyświeżego, mocno trawiastego Sauvignon, przez podobno technicznie bez zarzutu czarnego Pinota, po smakującego mi Merlota z zatoki o nazwie niczym z "Wyspy skarbów".

02_Zelandia_poludniowa.JPG

Potem był nawrót na europejskie pielesze. Gdzieniegdzie nie działo się nic, a w innych miejscach wiele. Na przykład w rejonach toskańskich "Wzdłuż budynków, nad dużymi kupami nawozu unosił się lekki, błękitnawy opar". Tłumy wzbierały w tym miejscu, gdyż to były bardzo znane etykiety. Ekskluzywna jakość, ekskluzywne ceny. Najlepsze było dla mnie tutaj wino klasyczne - Classico. Aby uniknąć nadmiernej liczby siniaków udałem się w mniej chwilowo oblegane rejony rzeki Żyrondy. Tam też było różnie. Momentami bezbarwnie, ale gdzieniegdzie "Przez otwarte wrota stajni widać było rosłe konie robocze wyjadające spokojnie siano z nowych drabek." To była chyba gmina Haut-Medoc.

03_konie.JPG

Na chwilę postanowiłem odpocząć od wina i rozejrzeć się wśród tłumów. "Ubrani byli rozmaicie, zależnie od pozycji społecznej, we fraki, surduty, marynarki - paradne stroje, chluba rodziny, wyjmowane z szafy tylko na wielkie uroczystości."

04_Stroje.JPG

Czas odpoczynku szybko minął. Kto by nie chciał się udać choć raz w życiu do Zjednoczonych Stanów Ameryki. Podróż nie była typowa dla kierunku europejskiego przez "Wyspę klucz", Ellis Island, ale od zupełnie drugiej strony kontynentu, wesołej i wyluzowanej Kalifornii. Tutaj chciałem zgłębiać tajniki mało znanego winiarstwa północnoamerykańskiego, a "Pozostali goście rozmawiali o interesach albo płatali sobie figle za plecami, starając się zawczasu wzniecić wesołość." I wtedy pojawił się Wesoły i zrobiło się wesoło, bardziej towarzysko, choć wciąż poznawczo. Podróżując przez, między innymi, takie kraje jak Hiszpania, Chile, RPA, czy Włochy, bawiliśmy się setnie, rozdając na lewo i prawo sstarwinesowe punkty, niczym dwa Parkery. To bardzo silne uczucie skazywać w tak krótkim czasie dziesiątki win na pamięć lub zapomnienie.

05_Pelny_stol.JPG

Powoli zapadał zmrok. Część gości wsiadała w bryczki i oddalała się w nieznane. Rozejrzeliśmy się szybko po sali. "Na stole po brudnych szklankach łaziły muchy i bzykając topiły się na dnie w niedopitym jabłeczniku." Były to stoły po nalewkach, tam się osobiście nie zbliżałem. Cóż było robić, udaliśmy się na czeskie piwo...

06_Brudne_szklanki.JPG

W domu zmęczenie ilością wrażeń przyniosło w miarę szybko sen: "wśród kur i indyków przechadzało się pięć czy sześć pawi, chluba normandzkich podwórek." Niestety jutro należało wstać o poranku, zakasać rękawy i oddać się pracom hydraulicznym, co miało nie być łatwe tego dnia...

07_Paw.JPG

PS. Nic, tylko wypada organizatorom, importerowi Centrum Wina, za imprezę podziękować Smile

* wszystkie cytaty poza tymi z pierwszego akapitu pochodzą od Gustava Flauberta w tłumaczeniu pani Anieli Micińskiej

** zdjęcie Nowej Zelandii pochodzi z zasobów polskiej wersji Wikipedii - link:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:South_Island_2007-12-07.j...

Comments

Brut i Doux

Brut też tam był, nie sam zresztą. "Sonia jedną ręką uniosła wysoko kubek, pokazała go wszystkim i kapłańskim gestem przytknęła do warg...". Po imprezie spotkaliśmy się i owszem, ale wymieniliśmy tylko kilka słów. "Cały świat wydaje nam się piękny, kwiaty mocniej pachną, powietrze którym się oddycha, ma inny smak." I już go nie było. Obecnie na obcej ziemi pewno próbuje jakieś marokańskie wina. "W żyłach nie płynie już dawna krew, lecz burzy się dniem i nocą..." Więc może sam pozwolę sobie nieudolnie przytoczyć jego wrażenia z ratuszowej imprezy Centrum Wina, choć jak wróci pewno notki pieczołowicie dopisze i może od kuchni degustację przedstawi. "W teatrze zwykle nie interesuje nas, co dzieje się za opuszczoną kurtyną; całkowicie zadowala nas to, co oglądamy w trakcie przedstawienia."

Brancaia zachwyciła, choć o jeden krok za Chianti (cóż to była za flaszka?), które z kolei MikPawiowi przypasowało. "Pewnego razu Georgi był szczególnie podekscytowany i mówił bardzo szybko przez ponad godzinę..." Z białych zaś upodobał sobie Sauvignon Blanc, a kot (Schroedingera?) znalazł w nim bratnią duszę. "I tak, w przeciwieństwie do Dorotki, która nie wie, co zrobić, gdy Strach na wróble, wskazując jej drogę do Oz, pokazuje jednocześnie w prawo i w lewo..." Najlepiej sowinją od Kima Crawforda, bo już to z RPA, jak to on powiedział, raczej luźne było.

Potem kawa, czyli reset. Espresso. "Pani Karolina spytała czy z mlekiem. Z mlekiem? Ssuper!" Na koniec nalewki. "Nie bądź taki delikatny, twardy bądź jak Roman Bratny". Najlepsza morelowa. Dużo dobrego owocu, głównie morela Wink. Inne, bardziej wymyślne, jak dereniówka, jarzębinówka, czy orzechówka zbyt alkoholowe się zdały. Jak wina z nowego, choć niekoniecznie lepszego, ale pewno i nie gorszego, świata.

Skąd pochodzą cytaty? Może ktoś odgadnie?

!!!

Cóż za napięcie, cóż za narracja! Jestem pod wrażeniem. Teraz już nie będziesz mógł powiedzieć, że na prowincji nie odbywają się żadne imprezy Tongue

prowincja

hahaha "na prowincji". Brawo!

Tak, prowincja

Nie mylić z Prowansją, a tym bardziej Cotes de Provence. A może właśnie mylić? Wink

:::

No i jak widać zaczęli zapraszać Wink

Kalka

Dodam tylko, że MikPaw nie kalkował naszego Miszcza Rurale w tej nowatorskiej na SW formie, o swoim pomyśle opowiedział mi zanim pojawił się u nas tekst Rurale. Długo jednak opierał się zanim dał upust swemu pisarskiemu talentowi. Łubudubu! A od kalkowania to jestem ja:)